wtorek, 5 sierpnia 2014

Egzorcyzmy Marii - Yayoi Haruna



Tytuł: Egzorcyzmy Marii
Tytuł oryginału: Danzai no Maria
Autor: Yayoi Haruna
Tom: 1 (całość)
Wydawnictwo: Taiga
Liczba stron: 176
Ocena: 4++/6







„Egzorcyzmy Marii” to mangowy produkt łańcucha przyczynowo-skutkowego, jakim rządzi się świat gier. O co właściwie chodzi? O promocję. Najpierw powstaje gra, a ponieważ w pewnym momencie należy ją promować, wybiera się jedną z trzech dróg – mangę, anime bądź obie te opcje jednocześnie. W taki właśnie sposób światło dzienne ujrzały „Egzorcyzmy Marii”, które wprowadzają czytelnika w świat demonów i egzorcystów stworzonych przez Karin Entertainment i przeniesionych na papier ręką Yayoi Haruny.

Marylin Crow, ochrzczona jako Maria, zostaje wysłana przez Watykan do Japonii, gdzie kontynuuje naukę w szkole dla egzorcystów oraz zostaje przyłączona do oddziału spirytualnego. Dziewczyna ma pomóc grupie rówieśników w ich niełatwym zadaniu wypędzania demonów, które coraz częściej opętują ludzi. Okazuje się jednak, że Maria sama ma na swoich usługach demona, Uriela, który nie tylko służy wspierając ją w walce, ale także bezustannie przypomina nastolatce o jej prywatnym celu – odnalezieniu demona Azazela i przerwaniu klątwy. Albowiem nad rodem, z którego pochodzi dziewczyna unosi się widmo śmierci każdego potomka w dniu jego czternastych urodzin. Tak się składa, że Maria jest od krok od przekroczenia tego „magicznego” deadline’u, który oznacza koniec jej stosunkowo krótkiego życia. Wyścig z czasem jest nieunikniony.


Japonia to kraj innowacji i utartych schematów, gdzie „nowe” przeplata się ze „starym”, krok do przodu potrafi być krokiem w tył. Z jednej strony możemy zauważyć silne przywiązanie do niektórych charakterystycznych szablonów, z drugiej otwiera się przed nami zupełnie nowe spojrzenie na każdą niemal dziedzinę życia. I takie są właśnie „Egzorcyzmy Marii”, które łączą w sobie elementy typowe dla niejednej historii oraz zawsze oryginalne spojrzenie na chrześcijańskie motywy.

Po pierwsze, w tym przypadku mamy do czynienia z „haremówką” na zasadzie „ona jedna – ich wielu”, motyw bardzo popularny i jakże upragniony w życiu codziennym wielu dziewcząt. Chociaż manga liczy tylko jeden tomik i nie rozwija skrzydeł, to w płci męskiej już teraz można przebierać – niski, wysoki, wesoły, gbur, samotnik, okularnik, długowłosy, człowiek, demon… Ot, haremik! Po drugie, wyjątkowa szkoła imienia świętego z internatem. To także motyw bardzo charakterystyczny, który nieodparcie kojarzy się z tajemnicą, romansem, problemami. Jest to więc gratka dla wszystkich, którzy lubią podobne klimaty.


Czymś nowym są jednak same egzorcyzmy, które nie polegają na wyklepaniu formułki po łacinie i odesłaniu demona tam gdzie jego miejsce, ale odbywają się przy udziale, przynajmniej w tym wypadku, aniołów bądź demonów nazywanych devami. To właśnie oni są „egzorcyzmem” przepędzającym lub niszczącym demona oraz pełnią rolę opiekuna, który chroni egzorcystę przed atakami. Podobni pomocnicy mają także swoje naprawdę interesujące „skutki uboczne”, o których po lekturze mangi wiemy wprawdzie niewiele, ale ich obecność wpływa pozytywnie na odbiór motywu egzorcyzmów. Zresztą, nie mniej interesująca wydaje się również grupa „posiadaczy” demonów, którzy znajdują się po przeciwnej stronie barykady. Można tylko żałować, że wszystkie te interesujące elementy nie miały okazji się rozwinąć w coś poważniejszego. Jeden tom mangi to stanowczo zbyt mało! Cóż, trzeba sięgnąć po grę, jeśli pragnie się spędzić więcej czasu w świecie „Egzorcyzmów Marii”.


Przejdźmy jednak o krok dalej, do głównego problemu, z jakim boryka się nasza bohaterka. „Każdy kolejny potomek klanu Crow umierał śmiercią nienaturalną w wieku czternastu lat” (strona 5). Brzmi nieźle. No właśnie… brzmi. Poniekąd do niczego przyczepić się nie można, ponieważ tak naprawdę nie mamy pojęcia, kiedy rzucono klątwę, ile lat żyją członkowie klanu sprzed klątwy i do którego pokolenia należy nasza Maria. Niewiadomych jest naprawdę wiele. Niemniej jednak, pojawia się pytanie: ile lat mają członkowie rodu Crow, kiedy zaczynają się rozmnażać? Naprawdę mnie to intryguje. Nie sądzę jednak, żebym mogła poznać odpowiedzi na swoje pytania. Może właśnie pod tym kątem warto zainteresować się grą?


Podsumowując, „Egzorcyzmy Marii” to raczej lekka, interesująca lektura, przy której można odetchnąć z ulgą i rozluźnić się należycie. Jednotomowe maleństwo sprawia, że nie musimy wyczekiwać w nieskończoność na ciąg dalszy, chociaż zdecydowanie nie mielibyśmy nic przeciwko. W końcu wiele wątków zostaje poruszonych, ale nie mają one okazji rozwinąć skrzydeł. Jeśli manga przypadnie Wam do gustu zawsze możecie rozpocząć „wielkie łowy” na grę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz