czwartek, 16 lipca 2015

Psy na mangę tom 1 - Ema Toyama




Tytuł: Psy na mangę
Tytuł oryginalny: GDGD Dogs
Autor: Ema Toyama
Tom: 1
Wszystkich tomów: 3
Stan aktualny (JP): seria zakończona
Wydawnictwo: Waneko
Liczba stron: 170
Ocena: 4/6





Kanna Tezuka rozpoczyna swój pierwszy rok w liceum jako uczennica nowo otwartego profilu mangowego. Chociaż debiut komiksowy ma już za sobą, pokłada pewne nadzieje w szkole i lekcjach, które mogą pomóc jej wybić się z niezwykle niskiego miejsca w rankingu magazynu, na którego łamach ukazuje się jej manga. Niestety już pierwszego dnia okazuje się, że jej profil nie należy do szczególnie wymagających, jako że brakuje nie tylko uczniów, ale i nauczycieli. Chociaż dziewczynie ciężko w to uwierzyć, do jej czteroosobowej klasy chodzi trzech przystojniaków, którzy marzą o karierze mangaki. Mogłoby się wydawać, że Kanna trafiła do małego raju i zapewne rzeczywiście by tak było, gdyby nie fakt, że urocze trio to banda rasowych głupków, zaś dziewczyna będzie zmuszona wejść nie tylko w rolę ich koleżanki, ale także nauczycielki.

Muszę przyznać, że niewiele jest mang, które można opisać jednym słowem, ale Psy na mangę zdecydowanie zaliczają się do tej grupy. Tytuł ten jest jedną wielką hiperbolizacją wszystkiego, co na wyolbrzymienie pozwala, począwszy od charakteru bohaterów, a na przedstawionych w fabule sytuacjach skończywszy. Nie oszukujmy się, tutaj nic nie jest do końca realne. Przesadnie głupi koledzy z klasy, których cechują stanowczo zbyt entuzjastyczne reakcje na świat mangi, dziewiczy do szpiku kości wychowawca, „pedziowaty” redaktor, niewidoczna zza grzywki główna bohaterka – to dopiero początek. Każdy z tych nacechowanych przesadą szczegółów sprawia, że Psy na mangę już od pierwszych stron podkreślają komediowy charakter tej historii oraz nawet przez chwilę nie pozwalają czytelnikowi o tym zapomnieć. Ma to swoje dobre i złe strony, w zależności od tego, czego szukamy w czytanych mangach oraz od wytrzymałości naszej psychiki, ponieważ ten tytuł naprawdę jest zdrowo pokręcony.

Przejdźmy jednak do konkretów i tego, co tak naprawdę kryje się w Psach na mangę. Przede wszystkim, tytuł ten skupia się na doskonale nam znanych stereotypach życia mangaki. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że już pierwszy tom jest pigułką kryjącą w sobie naprawdę wiele stereotypowych aspektów twórczej codzienności rysownika. Wymienić można między innymi ogromny prestiż bycia mangaką, nieprzespane noce będące następstwem bliskich deadline'ów, niewyobrażalny śmietnik w miejscu pracy, zbieranie nawet najbanalniejszych materiałów mających pomóc w dalszym tworzeniu. Naturalnie należy przyjąć, iż każdy stereotyp ma w sobie więcej lub mniej prawdy, jednakże swoją przesadą Ema Toyama zmusza nas do zastanowienia się kilka razy przed przyjęciem mangowych faktów za pewnik. Co więcej, autorka uczy swojego czytelnika ostrożności w postrzeganiu świata przez pryzmat popularnych stereotypów, jak również hamuje niezdrowy zapał do pogoni za karierą, o której w rzeczywistości zupełnie nic nie wiemy, a wszystko to w myśl zasady: „nie wszystko złoto, co się świeci”.

Ponadto, zawarte w mandze stereotypy wzbogacają odnoszące się do życia mangaki wyobrażenia trójki bohaterów. A trzeba przyznać, że fantazji na temat pracy rysownika komiksów chłopcy mają wiele i chociaż na pewno kryje się w nich ziarenko prawdy, to jednak w dużej mierze są one grubo przesadzone. Zresztą, niegrzeszące inteligencją trio ma brzydki nawyk wkładania każdego mangaki do jednego worka. Z tego też powodu są święcie przekonani, że każdy debiut w czasopiśmie mangowym jest szeroko otwartą bramę do wielkiej sławy, nagrody konkursowe zapewniają dostatnie życie na miarę gwiazd Hollywood, zaś w mgnieniu oka pozyskane rzesze fanów stoją w kilometrowych kolejkach po autograf i przysyłają autorowi całe ciężarówki prezentów. Obawiam się jednak, że nie tylko w Psach na mangę znajdą się osoby wierzące w podobną idyllę. Warto również zauważyć, iż Ema Toyama przedstawiła problem idealizowania wymarzonego zawodu w przypadku osób, które notorycznie dzielą skórę na niedźwiedziu i skupiając się na celu, pomijają jakiekolwiek realne próby dążenia do niego. Inaczej mówiąc, w pierwszym tomie mamy do czynienia z historią traktującą o niedojrzałych fanach, których bardzo często ponosi fantazja. Przyznajcie się, kto w tej trójce może dostrzec siebie sprzed lat? ;)

Co się zaś tyczy kreski, jest naprawdę urocza i bardzo staranna. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że ma w sobie coś ciepłego i słonecznego, toteż osobiście nie mam jej nic do zarzucenia. Przede wszystkim jednak, nie ulega wątpliwości, że Ema Toyama przejawia ogromny talent do rysowania słodziaków w przypadku obu płci, czego przykładem są uczniowie profilu mangowego. Mamy więc zarówno oczy wielkie jak jeziora, jak i te węższe przeznaczone dla przystojniaków, którym również słodyczy nie brakuje. Możemy tylko żałować, że Kannę bardzo rzadko widać dobrze spod grzywki. W przypadku obecnych w mandze dorosłych, autorka pokazała, że potrafi stworzyć także bardziej karykaturalne postaci, które całkowicie się od siebie różnią. Myślę, że warto również zauważyć, iż tła poszczególnych kadrów nie rzucają się specjalnie w oczy, dzięki różnorodności ich wykonania. Trafiamy tu bowiem zarówno na tła puste i rysowane, jak i na te tworzone przez rastry, które stanowią zdecydowaną większość. Wszystko to razem sprawia, że manga ma w sobie naprawdę dużo pozytywnej energii.

Ogólnie rzecz biorąc, przyznaję, że Psy na mangę nie są szczególnie ambitną lekturą, która przyspiesza bicie serca, podnosi adrenalinę lub nie pozwala na spokojny sen. To po prostu luźna komedia o skrzywionych wyobrażeniach na pracę mangaki oraz o rodzącej się samoistnie przyjaźni między bohaterami. Fajerwerków nie ma, niemniej jednak, tytuł ten sprawdza się w sytuacjach, kiedy potrzebujemy czegoś bardzo lekkiego i niezobowiązującego, co poprawi nam humor i pozwoli zapomnieć o zmartwieniach. Myślę więc, że na wypadek bardzo złego lub wyjątkowo stresującego dnia podobny tytuł warto mieć na półce.


1 komentarz:

  1. Moja ulubiona manga ♥ Recenzja trochę długa, ale chyba właśnie o to chodzi w recenzjach, co nie? ^-^

    OdpowiedzUsuń