niedziela, 11 maja 2014

Monster tom 1 – Naoki Urasawa





Tytuł: Monster
Autor: Naoki Urasawa
Tom: 1
Wydawnictwo: Hanami
Liczba stron: 426
Ocena: 6/6





Półki uginają się pod ciężarem tytułów, które mają bawić, docierać do romantycznych serduszek, zabierać w niesamowitą, magiczną podróż, oferować wielką przygodę czy po prostu, zapewniać godną rozrywkę. Są jednak i takie, które posiadają głębię tak wyrazistą i wymowną, że zapierają dech w piersi. Tytuły pełne drzemiącego w ludziach mroku, ogromnego ciężaru życia, przerażającej prawdy o świecie. „Monster” to taka właśnie manga – inteligentna, prawdziwa, hipnotyzująca i ze wszech miar wyjątkowa. To dzieło, które przenika czytelnika na wskroś i zadomawia się na stałe w jego pamięci.

Kenzō Tenma jest młodym, obiecującym chirurgiem, który będąc trzecim synem japońskiego lekarza, przyjechał do Niemiec by tam piąć się po szczeblach kariery. Inteligentny, niezwykle utalentowany i ambitny, jest marionetką w rękach dyrektora szpitala, który wykorzystuje jego talent oraz badania by umacniać swoją pozycję, pozyskiwać fundusze, karmić swoją próżność. Sytuacja zmienia się jednak krok po kroku, kiedy Tenma zaczyna rozumieć, że obraca się w świecie, który wybiera między życiem osób ważniejszych, a tym należącym do zwykłych, szarych śmiertelników. Kroplą, która przepełnia czarę jest niezwykle skomplikowana operacja przeprowadzana na dziesięcioletnim chłopcu. W takiej sytuacji, młody Japończyk nie potrafi wypuścić ze swoich rąk życia dziecka. Sprzeciwia się dyrektorowi, co pociąga za sobą całą lawinę niemiłych konsekwencji. Tak się jednak składa, że za bolesnym upadkiem podąża niespodziewane wywyższenie, które w kilka lat później przemienia się w prawdziwy horror, kiedy na jaw wychodzi tajemnica chłopca uratowanego przez młodego lekarza. Pozornie niewinne dziecko okazało się mieć czarną duszę i ręce splamione krwią ludzi, których zabiło.


Pierwsza część dwutomowego wydania „Monster” to kopalnia poważnych, niesamowicie istotnych tematów, które przypominają topór wnikający głęboko w ludzie ciało. Z takiego starcia nie sposób wyjść bez szwanku, ono po prostu musi wywrzeć na nas wrażenie. I tak, Naoki Urasawa rozpoczyna swoją mangę od wyraźnie nakreślonego problemu etyki lekarskiej, która napotyka opór wielkich ambicji nie tylko osób młodych, ale i zdecydowanie starszych. Widzimy więc szeroki wachlarz możliwości jakie daje wysoka pozycja – wybór między życiem a śmiercią przeciętnego człowieka, manipulacja zachowaniami innych, wykorzystywanie cudzego talentu, przypisywanie sobie ich zasług i dzieł, pozyskiwanie pieniędzy, rozgłos. I nagle, kokon bezwzględności i bezduszności zaczyna pękać by uwolnił się z niego barwny motyl – piękny, ale delikatny. Może nawet zbyt delikatny by znaleźć swoje miejsce w świecie, gdzie hierarchia zawodowa jest rzeczą wyjątkowo niestabilną i zmienną. Jednego dnia człowiek pnie się w górę, następnego spada w dół ponieważ stanowi zagrożenie, nie przestrzega reguł gry. Wydaje się, że postępując słusznie i rycersko nigdzie się nie zajdzie, a jednak Kenzō Tenma wchodzi na ten niestabilny, stary most i podąża nim w stronę drugiego, lepszego brzegu.

Kolejnym ciosem tego niemal filozoficznego topora jest pytanie: kim właściwie jest człowiek, którego w danej chwili ratują lekarze? Ile tak naprawdę wiedzą o tej myślącej i świadomej górze wody, tłuszczu, mięśni i kości? Jaka jest jego przyszłość? W jaki sposób wpłynie na innych? Zadaniem medyka jest ratować życie niezależnie od tego, do kogo należy. Przed dokonaniem wyboru nie waży się istnień, które zostaną ocalone bądź zniszczone tylko dlatego, że ten jeden, może nieistotny człowieczek zachowa życie. Prawy, szlachetny uczynek, dowód wielkoduszności, a konsekwencje okazują się niewyobrażalne. Dziecko o niewinnej buzi aniołka zamienia się w potwora, jego istnienie kosztuje kilkanaście innych, żal i łzy bliskich. Ktoś umarł aby on mógł żyć, czyjeś życie rozsypało się na kawałki, jak rozbita szyba by on rósł w siłę. Czy powinno się więc dokonywać selekcji osób, które mają prawo żyć? Jak widzicie, „Monster” to nie jest tytułem łatwym.


A to zaledwie początek długiej listy poruszonych w pierwszym tomie tematów. Kolejnym, o którym warto wspomnieć jest niemal skrajna odpowiedzialność za swoje czyny i ich konsekwencje. Doktor Tenma doskonale zdaje sobie sprawę z tego, ile może ważyć poczucie winy, jako że odczuwa je krok po kroku, otwiera się na nie. Choć nie jest bezpośrednio odpowiedzialny za wydarzenia mające miejsce w jego otoczeniu, to jednak zadręcza się nimi, pozwala by na niego wpłynęły, powoli go zmieniały, a ostatecznie doprowadziły do jego upadku, porzucenia pracy, pogoni za ocalonym monstrum. Dokonał jednego wyboru między życiem dwojga ludzi, a w konsekwencji wywołał krwawy efekt domina, który pociągnął za sobą wiele ludzkich istnień. Zresztą, odbiło się to również na samym lekarzu, któremu przychodzi drogo zapłacić za przejaw ludzkich uczuć, jakim uległ podczas operacji.

Właśnie te aspekty mangi „Monster” nieodparcie kojarzą mi się z powieścią Mary Shelley „Frankenstein”. Z jednej strony mamy podobieństwa: rodzicielstwo wynikające ze stworzenia/przywrócenia światu potwora, co niesie za sobą śmierć niewinnych, rezygnacja z własnego życia i pogoń za monstrum, z drugiej zaś różnice: nienawiść potwora względem twórcy, której manga przeciwstawia wdzięczność mordercy względem wybawcy, samotność monstrum w powieści oraz bliźniacze rodzeństwo u Naokiego Urasawy. To naprawdę fascynujące i podejrzewam, że na ten temat można by napisać całkiem niezłą pracę dyplomową.


Co się zaś tyczy kreski, tę mroczną historię cechuje znaczna przewaga jasnych kadrów, które niejako tonują fabułę, co czyni całość przystępną i wyważoną. Czytelnicy znający mangakę z innych jego dzieł, z całą pewnością z daleka rozpoznają jego dosyć charakterystyczny styl, innym zaś na pewno zapadnie w pamięć, dzięki lekkości rysunku oraz gabarytom nosów, zgrabnym w swojej niezgrabności. Jest to spory atut, gdyż pozwala odbiorcy na niemal automatyczne dopasowanie dzieła do nazwiska, jak również od razu nasuwa na myśl znane czytelnikowi tytuły autora.

Podsumowując, „Monster” jest mangą, która wywiera duże wrażenie i fascynuje swoją uniwersalną problematyką. Mnogość przemyśleń i poważnych kwestii autor ozdobił wyraźnymi elementami kryminału psychologicznego, a co za tym idzie, uczynił tytuł ten idealnym dla szerokiego grona odbiorców. Tym samym, nie mam wątpliwości, że „Monster” wart jest swojej ceny i nie zawiedzie oczekiwań czytelników, którzy zdecydują się po niego sięgnąć.



Ciekawostka: okładki wydania, na jakie zdecydowało się wydawnictwo Hanami, łączą się w jedną całość.



1 komentarz:

  1. Monster jest świetny, dobrze, że ktoś go w końcu u nas wydał. Ale - przyznam szczerze - tak naprawdę kupuję go tylko dlatego, bo liczę na to, że Hanami wyda potem moją najulubieńszą mangę ever, tj. 20th Century Boys ;).

    OdpowiedzUsuń