Tytuł: Nad Brzegiem Rzeki
Tytuł oryginalny: Tenpou Suikouden
Autor: Tatsui Akijo
Tom: 1 (całość)
Wydawnictwo: Taiga
Liczba stron: ??
Ocena: -5/6
Któż z nas nie marzył, by w przeciągu chwili nudny dzień codzienny zamienił się w wielką przygodę? Zaczyna się niewinnie, zwyczajnie, ale cudownym zrządzeniem losu, zamiast nadal tkwić we własnym świecie, lądujemy w zupełnie innym miejscu, które wita nas swoją wyjątkową magią. Na pewno niejednokrotnie przyszło Wam to do głowy, a jeśli rzeczywiście tak było, to musicie poznać historię dziewczyny, której przydarzyło się to, o czym my nadal możemy tylko marzyć.
Azuma Shoko otrzymuje od swojego nauczyciela zadanie napisania scenariusza szkolnego przedstawienia, którego tematem ma stać się historia stoczonej nad brzegiem rzeki bitwy. Dziewczyna wie niewiele o tych wydarzeniach, co zmusza ją do wizyty w bibliotece, skąd wychodzi z mogącym jej się przydać egzemplarzem książki. Zamyślona i pochłonięta tematem przedstawienia, nastolatka zupełnie niespodziewanie przenosi się w czasie i trafia do swojego miasta sprzed lat, kiedy to doszło do pamiętanej bitwy, o której ma przecież pisać. To jedyna w swoim rodzaju okazja by na własnej skórze poznać ludzi i historię. Mając szczęście w nieszczęściu, Shoko na swojej drodze spotyka bandę bardzo nieprzyjemnych typków, przed którymi ratuje ją nie kto inny jak Sasagawa no Shigezo – osoba znana już dziewczynie z historii starcia nad rzeką. Chociaż przed nastolatką otwierają się drzwi przygody, pragnie wrócić do domu i wypełnić powierzone jej zadanie. Na szczęście nie jest sama, ponieważ w znalezieniu przydatnych w jej sytuacji wskazówek pomagają jej świeżo poznani przyjaciele.
W temacie literatury o podróżach w czasie słyszy się naprawdę wiele. Niemal co chwilę pojawia się tytuł, który rzuca nowe światło na ten motyw lub powiela utarte schematy. W przypadku mangi, w tym wydawanej w naszym kraju, sytuacja wygląda inaczej. Ile możecie wymienić tytułów, które ten temat poruszają? Z pewnością niewiele. I właśnie to jest jednym z powodów, dla których „Nad Brzegiem Rzeki” zasługuje na naszą uwagę. Co więcej, Tatsui Akijo pozwala nam poznać uroki historii na spokojnie, ponieważ nie sięga po wielkie, głośne wydarzenia, które zdominowałyby tę opowieść. Zamiast tego, decyduje się na niewielki epizod historyczny, co pozwala na większą swobodę i dowolność, jednakże niezmiennie zakotwicza mangę w przeszłości. Tym samym, czytelnik, jak i główna bohaterka będąca naszymi oczami i uszami, nie zostaje wciągnięty w sam środek krwawej wojny, wielkiego spisku, czegoś tak poważnego, że trudno byłoby sobie z tym poradzić w kilku tomach, a co dopiero w jednym. Właśnie dzięki temu, manga jest przystępna i nie trąca sztywną lekcją historii, ale ma do zaoferowania lekką i przyjemną formę rozrywki, dodatkowo wzbogaconą o walory edukacyjne, choć skupiające się nie na wydarzeniach, ale na postaciach historycznych.
Pozostając w temacie, bardzo istotny wydaje mi się fakt wydobycia z historii przede wszystkim wnętrza i charakteru bohaterów, a w konsekwencji sprowadzenie realnych wydarzeń do poziomu narzędzia mającego służyć właśnie budowaniu postaci. Nasza bohaterka nie jest częścią udokumentowanej przeszłości, a jedynie posiada wiedzę na jej temat, co dla niej stanowi ciężar, zaś dla znających jej sekret towarzyszy – pokusę. Sądzę, że ten sposób ujęcia podróży w czasie ma w sobie coś oryginalnego, ponieważ opiera się na bliskim poznawaniu ludzi, a nie ich dokonań, które zapisały się na kartach historii. Warto również wspomnieć o tym, że podobna bliskość sprawia naszej głównej bohaterce pewien problem, a wszystko dlatego, że sympatia musi stawić czoła wiedzy o przyszłości, którą ciężko zaakceptować. Zazwyczaj spoglądając na wydarzenia historyczne z perspektywy mangi lub książki jesteśmy skazani na jeden punkt widzenia, jako że podział na dobrego i złego jest nam niejako narzucony. W „Nad Brzegiem Rzeki” Shoko nie wybiera sobie jednego obozu, nie zbliża się tylko do jednej strony konfliktu, ale poznaje je obie, co naprawdę wprowadza lekki zamęt w jej uczucia. I to jest naprawdę fantastyczne.
Jeśli chodzi o samą opowieść to jest ona dosyć naiwna, raczej nieskomplikowana i krótka, ale naprawdę pełna uroku. Nasza bohaterka przenosi się w czasie, poznaje interesujących ludzi i dąży do tego, by wrócić do domu. Poznani przystojniacy starają się jej pomóc, doceniają jej dobre serduszko, ratują ją z opałów i stoją za nią murem. Przy okazji pojawia się wątek romantyczny z udziałem postaci historycznej. I w tym miejscu możemy się zawahać. Nie jest to bowiem scenariusz ambitnej mangi dla starego wyjadacza, jednakże mamy do czynienia z opowieścią, która w pełni odzwierciedla marzenia młodych dziewcząt, a pewnie i starsze niejednokrotnie mają ochotę na podobną przygodę. Tym samym, „Nad Brzegiem Rzeki” jest tytułem, który naprawdę zaspokaja w nas niewinne, romantyczne duszyczki i budzi tęsknotę za tymi pięknymi fantazjami pełnymi przystojnych, szlachetnych, bohaterskich chłopców, dla których jest się pępkiem świata. Przyznaję, że dla mnie tytuł ten był powrotem do ideałów młodości, kiedy to oczekiwało się od świata nieskomplikowanej niemożliwości. To były piękne czasy i z rozkoszą je wspominałam, a wszystko dzięki tej prostej, ale uroczej mandze.
O prostocie i niewinności można mówić również w kontekście bohaterów, którzy prezentują sobą spory wachlarz różnorodności, mimo łączących ich cech. Wesoły podrywacz, szlachetny łotrzyk, lojalny szpieg, wierny sługa, tajemniczy i poważny „pies policyjny”. Do wyboru, do koloru – chciałoby się powiedzieć. Tym bardziej, że są to ideały, wśród których każda czytelniczka może znaleźć swój typ. Co się zaś tyczy głównej bohaterki, ona również zalicza się do grona osób, którym niczego nie można zarzucić – ładna, delikatna, niewinna, szczera i dobra. Tak podobna do mnie sprzed lat i tak odmienna od mojego teraźniejszego ja, że aż irytująca, ale całkiem sympatyczna. Są to więc bohaterowie, których po prostu się lubi i którym się kibicuje w czasie starcia z przeciwnikami.
Pod względem graficznym manga prezentuje się całkiem dobrze. Urocza, naprawdę śliczna obwoluta kryje w sobie nie tylko przyjemną treść, ale również miłą dla oka kreskę, która oferuje nam całkiem ładną bohaterkę oraz urodziwych chłopców. Co więcej, Tatsui Akijo nie unika rysowania tła, zaś między bielą, czernią i szarości swojej mangi zachowuje odpowiednie proporcje. Tym samym, graficznie „Nad Brzegiem Rzeki” idealnie pasuje do nieinwazyjnej, spokojnej treści i naprawdę może się podobać.
Podsumowując, „Nad Brzegiem Rzeki” to naprawdę przyjemna lektura, która wprawdzie zajmuje nam zaledwie chwilę, jednakże sprawia ogromną radość. Czytelnik nawet nie zauważa, kiedy dociera do końca, ale uświadomiwszy to sobie, od razu z rozrzewnieniem wspomina historię, której świat właśnie opuścił. Co tu dużo mówić, ten tytuł po prostu chce się poznawać bezustannie na nowo, a to dlatego, że przedstawiona przez Tatsui Akijo opowieść ma nam do zaoferowania naprawdę magiczne chwile.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz