wtorek, 4 sierpnia 2015

Książę przepisów - Junko






Tytuł: Książę przepisów
Tytuł oryginalny: Recipe no Oujisama
Autor: Junko
Tom: 1 (całość)
Wydawnictwo: Kotori
Liczba stron: 208
Ocena: 5/6






Życie ludzkie to pasmo powtarzających się w nieskończoność czynności, bez których nie sposób normalnie funkcjonować i tak się składa, że jedzenie jest jedną z nich. Jemy z przymusu, jemy dla przyjemności, jemy aby żyć czy też na życie zarobić. Jemy, jemy, jemy. Od tego nie sposób uciec, jeśli tylko chce się żyć. Jedzenie nie bierze się jednak znikąd i najczęściej ktoś musi je przygotować, a przecież nie od dziś wiadomo, że przez żołądek najłatwiej dotrzeć do serca.

Kei Sakai jest ambitnym, wytrwałym i pełnym pasji studentem gastronomii, który pragnie w przyszłości otworzyć niewielką restaurację. Niestety zanim do tego dojdzie, jest zmuszony wstawać z samego rana i dojeżdżać na uczelnię długie godziny, co wyczerpuje go doszczętnie i sprawia, że chłopak zaczyna myśleć o przeprowadzce. Szczęście niewątpliwie mu dopisuje, ponieważ dzięki wpływom kolegi znajduje tanie lokum o rzut kamieniem od uczelni. Pierwsze wrażenie nie należy do udanych, ale odnowione wnętrze oraz niski czynsz robią swoje. Kei wprowadza się do nowego mieszkania, ale nie wszystko jest tak, jak być powinno. Zakopany pod stertą brudu salon odpycha, zaś niechętni do pomocy lokatorzy nic sobie z tego nie robią. Niemniej jednak, chłopak dla marzeń zrobi wszystko, a przy okazji nie oprze się pokusie utarcia nosa swoim nowym kolegom. W końcu posiada niezawodną broń, jaką jest talent kulinarny. Tylko czy miękkie serce nie przeszkodzi mu odrobinę w tym niecnym planie? W końcu lokatorzy mogą wiele zyskać przy bliższym poznaniu.

„Samotny smakosz”, „Bonjour Koiaji Pâtisserie”, „Food Wars: Shokugeki no Souma” to tylko niektóre z tytułów poruszających tematykę kulinarną, o których możemy dziś usłyszeć. Zresztą, wystarczy rzucić okiem na program telewizyjny by mieć pewność, że gotowanie jest ostatnio na topie. Nic więc dziwnego, że swoje ujście znalazło także w wydanej w naszym kraju pozycji z gatunku yaoi. „Książę przepisów” idealnie wpisuje się we współczesny kulinarny szał, jednakże nie jest tytułem, który skupiałby się przesadnie na temacie gastronomii. Prawdę powiedziawszy, jesteśmy w stanie opisać tę historię jednym tylko zdaniem - „przez żołądek do serca”. Junko posuwa się jednak o krok dalej, ponieważ wychodzi poza ramy zakochującego się jedzącego. W jej historii zakochuje się także gotujący, który widzi bardzo ekspresyjne i entuzjastyczne reakcje na swoje dania. Myślę, że właśnie dzięki temu, autorka w pełni oddała znaczenie tego powszechnie znanego stwierdzenia, jak również stworzyła wokół niego naprawdę przyjemną, wręcz słodką opowieść, którą czyta się z uśmiechem i ciepłem w sercu. A jeśli na dodatek macie słabość do kulinarnych eksperymentów, będziecie nią zachwyceni!

Kuchnia i miłość to jednak zaledwie tematyczny przedsionek tej mangi, jako że w rzeczywistości kręci się ona wokół marzeń i ich spełniania. Główni bohaterowie wytrwale dążą do obranych celów, które stają się źródłem większości przedstawionych czytelnikowi wydarzeń. Mało tego, możemy odnieść wrażenie, że pogoń za marzeniami jest źródłem życiowego powodzenia. Nawet jeśli na drodze bohaterów pojawiają się przeszkody, to wszystko zawsze układa się lepiej niż mogliby przypuszczać. Co więcej, ich codzienności towarzyszą optymizm i radość, a wszystko to dzięki realizacji pragnień. Chcąc ostatecznie dotrzeć do wymarzonego celu, robią to co lubią, więc nawet kiepskie dni mają w sobie sporą dawkę pozytywnej energii, którą można właściwie spożytkować. I taką oto dwójkę głównych bohaterów zaprezentowała nam autorka. Energicznych, pełnych pasji, wytrwałych i szczerych chłopców, którzy idąc za głosem serca zbierają naprawdę obfite żniwo życiowych sukcesów. Myślę, że podczas lektury ten optymistyczny nastrój udziela się także czytelnikowi, co niewątpliwie ma swój urok.


Musicie jednak wiedzieć, że tej pozytywnej energii „Księcia przepisów” znajdziecie tu zdecydowanie więcej, ponieważ autorka ukazuje miłość w bardzo żywych, optymistycznych barwach. W ten też sposób do marzeń dopingujących gorące uczucie, dołączyła wypływająca z miłości radość z drobnych rzeczy, które cieszą i dają siłę by iść do przodu ku pragnieniom. W tej mandze jasna strona uczuć zacieśnia się coraz bardziej z każdą stroną, przywodząc na myśl wszystkie te piękne baśnie i bajki z czasów dzieciństwa, w których spełniona miłość była synonimem szczęścia i zawsze kończyła się happy endem dla głównych bohaterów. To istotne, ponieważ wśród codziennej bieganiny, braku czasu i wrzeszczących na siebie ludzi, warto sięgnąć po tytuł, który pozwoli nam się odprężyć, uśmiechnąć, spojrzeć na wszystko przez różowe okulary i który zmotywuje nas do działania, wiary w siebie, dążenia do spełnienia marzeń, nie poddawania się. Myślę, że ta manga naprawdę ma taką moc.

Warto jednak wspomnieć, iż „Książę przepisów” nie jest historią jednej pary, jednej miłości, ale prezentuje nam dwa uczucia, z których jedno rozkwitło i bezsprzecznie jest spełnione, zaś drugie jeszcze się nie rozwinęło, chociaż wyraźnie widzimy jego pączek, który wydaje się nieśmiało uchylać. W ten też sposób, czytelnik nie otrzymuje wszystkiego na tacy. Z jednej strony podziwia pierwszoplanowe uczucie, ale z drugiej musi domyślić się relacji między bohaterami drugoplanowymi, wyciągać wnioski z ich słów, zachowań, spojrzeń. Zresztą, w przypadku tych pierwszych mamy do czynienia z ułożonymi, słodkimi chłopcami, którzy zwyczajnie do siebie pasują, zaś druga dwójka okazuje się ich wielkim przeciwieństwem. Jeden niewinny, cichy, niemal nieśmiały, drugi bezpośredni, szczery, grubiański. Te dwa skrajnie różne charaktery to naprawdę ciekawa mieszanka, więc ich ukryta w tle relacja na pewno przypadnie Wam do gustu wielu.

Co się tyczy kreski, jest czarująca, wyraźna i doprawdy urocza, czym idealnie pasuje do tej przyjemnej historii. Ponadto, cieszy oko, chociaż nie respektuje do końca zasad anatomii, co oddają bardzo słodkie, krągłe twarze bohaterów oraz całkiem spore oczy. Nie uznałabym tego jednak za wadę, ponieważ ma to swój nieodparty urok, który czyni warsztat Junko charakterystycznym i rozpoznawalnym. Manga utrzymana jest w jasnych barwach i cechuje ją niezwykła oszczędność tła, które najczęściej zastępują rastry. Bez dwóch zdań podkreśla to lekki charakter tytułu oraz jego słodycz.

Podsumowując, „Książę przepisów” to niezwykle optymistyczna i przyjemna pod każdym względem manga, którą można czytać wielokrotnie dla czystej przyjemności zagłębiania się w jej ciepło. Jest wręcz stworzona dla ponuraków, którym trzeba poprawić humor oraz dla każdego, kto ma słabość do niezobowiązujących, naładowanych pozytywnie historii. Mi przypadła do gustu i mam nadzieję, że Wam również się spodoba.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz