Tytuł: 6000
Autor: Nokuto Koike
Tom: 3
Wydawnictwo: Yumegari
Liczba stron: ?
Ocena: 5/6
Wyobraźcie sobie niewielkie, szczelnie zamknięte pudełeczko, w którym bezlitosne dziecko zamyka nigdy nienasyconego pająka i bezbronną muchę. Nie trzeba nawet pytać, kto wyjdzie z tego cało, a kto bardzo szybko straci życie. Taki właśnie obraz sytuacji bez wyjścia możemy odnaleźć w kolejnym tomie „6000”, gdzie muchą są zwyczajni ludzie, zaś pająkiem krwawe, pradawne moce.
Sytuacja w podwodnej stacji badawczej Cofdeece robi się coraz bardziej dramatyczna. Kontakt ze światem na powierzchni krok po kroku zanika całkowicie, zaś podejmowanie decyzji oznacza narażanie życia innych członków pechowej załogi. Na szczęście Kengo wychodzi cało z pierwszego prawdziwego zagrożenia spowodowanego wydanym przez Kusakabe rozkazem, jak i starciem z tajemnicą ośrodka badawczego, chociaż jego stan pozostawia wiele do życzenia. Nie może jednak pozwolić sobie na lizanie ran, jako że koszmar wcale się nie skończył. Tym razem w drodze przez piekło Kengo towarzyszy pani doktor, która rzuca nowe światło na wydarzenia sprzed lat oraz na obecną sytuację. Tylko czy ta wiedza pomoże komukolwiek, kiedy w grę wchodzą pradawne, potężne siły, zaś stacja zamienia się w rzucony na głęboką wodę kamień, którego przeznaczeniem jest pójść na dno?
Trzeci tom horroru „6000” wyraźnie dzieli historię na dwie części, które zaczynają schodzić się w jedno, im bliżej końca się znajdujemy. Z jednej strony, mamy do czynienia z szalonym i przerażającym światem krwawych rytuałów, pradawnych bóstw, pojawiających się znikąd zmarłych. Z drugiej, główny problem stanowi wadliwe zasilanie, całkowity brak wsparcia ze strony osób znajdujących się na powierzchni oraz brak możliwości wydostania się z pułapki podwodnej stacji badawczej. Pozwala to czytelnikowi na chwilę wytchnienia, jednocześnie pokazując rosnący z każda chwilą dramatyzm. Ostatnia droga ucieczki zostaje stopniowo zamknięta, nadzieja na przeżycie zanika, a zakrwawiona paszcza błędów przeszłości już nie tylko szczerzy kły, ale powoli wbija swoje ostre zęby w ciała niewinnych ludzi. Sytuacja w podwodnym ośrodku od samego początku była zła, ale teraz stała się masakryczna, jako że do gry wkraczają pojawiający się znikąd zmarli.
Już od pierwszego tomu czytelnik miał świadomość, że grube ryby Cofdeece ukrywają coś wielkiego, nie są godne zaufania, i nie liczą się z życiem swoich nieświadomych zagrożenia pracowników będących dla korporacji zwykłym mięsem armatnim. Ta część „6000” wprawdzie nadal nie udziela nam odpowiedzi na pytania, jakie możemy sobie w tym temacie stawiać, ale podsuwa kolejne niewielkie podpowiedzi, nasuwa jeszcze więcej wątpliwości. Jak wiele mogą, bowiem wiedzieć ludzie na powierzchni, skoro ich sytuacja wydaje się całkiem stabilna i nie wydają się zaniepokojeni prośbami o pomoc? Zresztą, poczynania osób odpowiedzialnych za podwodny projekt Cofdeece należą do bezwzględnych i pozbawionych nawet odrobiny dobrej woli. Co korporacja chciała osiągnąć zamykając w tej śmiercionośnej pułapce nową załogę?
Zaczynając lekturę tej części mangi, wiemy tylko, że nasi bohaterowie muszą zmagać się z pradawnym bóstwem, które zostało przywołane przed laty przez poprzednią grupę badawczą. Kończąc, mamy już szerszy i dokładniejszy obraz sytuacji, która zaczyna nabierać coraz to sensowniejszych kształtów. Okazuje się, że nieszczęśnikom z Cofdeece przyszło zmagać się nie z byle jakim bóstwem, ale z żądnymi krwi i ludzkich ofiar bogami Azteków. Na pewno każdy z Was zna chociażby w ogólnym zarysie pewne fakty dotyczące religii tego starożytnego ludu i potrafi połączyć ze sobą oczywiste fakty. Zaskakujący jest jednak fakt, iż uwięzieni w tej śmiercionośnej pułapce bohaterowie znajdują się między młotem a kowadłem, w samym środku odwiecznej wojny między światłem i ciemnością. W jakikolwiek sposób do tego doszło, w przeszłości nie chodziło o bezmyślne „wywoływanie duchów”, ale o próbę zaradzenia obezwładniającemu strachowi, a wiadomo nie od dziś, że tonący brzytwy się chwyta. Tyle tylko, że tym razem był to niestety katowski topór.
Poza interesującym i sensownym wprowadzeniem do historii starożytnej religii, trzeci tom „6000” ma jeszcze jedną mocną stronę, której nie widzieliśmy przy okazji poprzednich dwóch części. Chodzi o pojawiające się wraz ze zrozumieniem sytuacji „rozwiązanie”, któremu naprawdę daleko do perfekcji, a które wydaje się jedynym możliwym, jeśli jednostka pragnie przeżyć jak najdłużej za wszelką cenę, bądź gdyby ratunek z zewnątrz był możliwy. W rzeczywistości, nawet ta próba znalezienia wyjścia raczej musi zakończyć się zgonem, zaś alternatywą dla tego rozwiązania jest, ni mniej, ni więcej, jak tylko wcześniejsza śmierć. Nie zapominajmy jednak, iż tamtą masakrę ktoś zdołał przeżyć. Może więc istnieje jeszcze szansa dla naszych bohaterów.
Podsumowując, trzeci tom „6000” zaczyna na poważnie wyjaśniać zagadkę masakry sprzed lat, przedstawia dotyczące jej konkrety oraz zapoznaje czytelnika z przyczyną aktualnego szaleństwa ogarniającego stację badawczą. Wydaje mi się, że to jak do tej pory najlepszy tom serii, jako że zagrożenie nabiera kształtu oraz sensu i odnosi się do rzeczywistych wierzeń. Tym samym manga ponownie zakorzenia się w prawdopodobnym świecie, bliskim naszemu,jak przystało na dobry horror.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz