niedziela, 14 grudnia 2014

Bisu. Ognista Salamandra tom 4 - Dorota Kuśnierz





Tytuł: Bisu. Ognista Salamandra
Autor: Dorota Kuśnierz
Tom: 4
Wydawnictwo: Yumegari
Liczba stron: 188
Ocena: =5/6







Tilli, uprowadzona córka wodza wikingów, została wyswobodzona z rąk swojego niedawnego męża, króla trolli i teraz wraz z grupą krasnoludów oraz pozostającym pod postacią salamandry Bisu musi wrócić w rodzinne strony. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by ta wesoła, zwycięska kompania po drodze zatrzymała się choć na chwilę w krasnoludzkiej kopalni Nidavellir, gdzie młoda dziewczyna będzie mogła zdjąć z palca niechcianą obrączkę ślubną. Przy okazji, Bisu nie odmówi sobie przyjemności podrażnienia się ze swoimi kompanami, w czym pomoże mu między innymi niezbyt chwalebna historia pięknego naszyjnika bogini Freyi, który chłopak tak usilnie stara się skompletować. Los bywa jednak przewrotny, toteż stosunkowo niedługi pobyt w Nidavellir niesie za sobą wiele rewelacji dla bohaterów, których przyszłość nabiera mroczniejszych barw i z każdą chwilą okazuje się bardziej niebezpieczna.

Nordycka mitologia to źródło niegasnącego natchnienia dla wielu twórców, którzy odważnie sięgają do tego barwnego świata fantastycznych istot, walecznych bogów i krwawego końca świata. Jednych fascynują te żywe kolory różnorodności, innych pociąga mrok toczonej odwiecznie walki. A ku której stronie skłania się Dorota Kuśnierz w czwartym tomie swojego komiksu Bisu. Ognista Salamandra? Myślę, że odpowiedź jest całkiem oczywista, jako że autorka sięga przede wszystkim do bogactwa mitologicznych istot, które stanowią jedną z najważniejszych części odmalowanego przez nią świata. To także oni – krasnoludy, trolle, wikingowie, ognista salamandra na usługach bogini Freyi – silnie splatają ten komiks z fantastyką. Niewątpliwie w tym temacie swoje trzy grosze mogłaby dorzucić również sceneria rozgrywających się wydarzeń, bo czym byłyby krasnoludy bez kopalni. Element ten jest oczywisty, ale warto o nim wspomnieć, ponieważ autorka stara się nakreślić swój Nidavellir dbając o charakterystyczne dla niego „kopalniane” szczegóły, co pozwala czytelnikowi z jeszcze większą dokładnością poznać świat przedstawiony komiksu.

Nie skłamię ani nie przesadzę, jeśli napiszę, że Bisu. Ognista Salamandra to kopalnia interesujących, zabawnych i nade wszystko barwnych bohaterów, którzy szybko zjednują sobie czytelnika. Każdy z nich ma w sobie coś szczególnego, co czyni go wyjątkowym, jak chociażby kąśliwość Bisu, niewinność Tilli, zagubienie Alva czy porywczość i miłosna słabość Dallaka. Te drobne elementy przybliżają nam wnętrze postaci tej historii, a w szczególności czwartego tomu. Ich istotną cechą jest również przynależność rasowa i towarzysząca temu różnorodność fizyczna, która zwiększa charakterystyczność każdego z bohaterów, dzięki czemu łatwiej zapadają w pamięć i nie sposób ich ze sobą pomylić. Ostatnim elementem, a zarazem dopełnieniem trójwymiaru, w jakim autorka przedstawia swoje postaci, są przeszłość, teraźniejszość oraz przyszłość. To one pozwalają na obserwowanie wydarzeń naznaczających życie bohaterów w większym lub mniejszym stopniu, co stanowi dobry fundament pod ewentualny rozwój wewnętrzny postaci w kolejnych tomach. To także one nakreślają w tej części mitologiczne odniesienia, jako że bogowie nie odgrywają tutaj bezpośredniej roli. Tym samym można powiedzieć, iż Dorota Kuśnierz tworzy swoich bohaterów na kilku płaszczyznach, które nachodząc na siebie tworzą każdą indywidualną postać z osobna.

Jeśli zaś chodzi o akcję tego tomu, należy przyznać, że jest jej stosunkowo niewiele. Rozdziały noszą znamiona osobnych historii, które wydają się być chwilą dla nabrania oddechu między poprzednimi i nadchodzącymi wydarzeniami. Krok po kroku pojawia się jakiś element, który może mieć znaczenie w przyszłości, jednakże teraz jest tylko pojedynczą złotą nicią pośrodku barwnej, ale jednak zwyczajnej tkaniny. Przyznaję, że jest to pewien minusik, niemniej jednak, nie oznacza to, że czytelnik nudzi się w tym tomie i tylko łowi ważniejsze momenty. Autorka zadbała by spokój tej części wypełnił humor towarzyszący nieodłącznie spięciom pomiędzy Bisu i Dallakiem oraz innym scenom komiksu. To jak weekendowe odwiedziny u rodziny – grill, ploteczki, relaks przed kolejnym ciężkim tygodniem pracy. A wspomnę, iż ten „ciężki tydzień” zostaje zapowiedziany już w tym tomie!

Na zakończenie, wiele dobrego można powiedzieć o szacie graficznej Bisu. Przede wszystkim, komiks jest doskonale stylizowany na mangę, co widać już na pierwszy rzut oka, dzięki czemu czytelnik naprawdę ma pełną świadomość, jak wiele pracy i wysiłku Dorota Kuśnierz musiała włożyć w stworzenie pełnego tomiku. Co więcej, autorka w żadnym razie nie idzie na łatwiznę i stara się możliwie najczęściej tworzyć tła dla poszczególnych kadrów, jak również nie ucieka przed szczegółami scenerii, postaci, strojów. Jej kreska jest staranna, ale nie wyidealizowana, dzięki czemu naprawdę doskonale wpasowuje się w konwencję shounen oraz fantasy. Wszystko to sprawia, że Bisu czyta się z przyjemnością i naprawdę można zapomnieć, że jest to dzieło naszej rodzimej rysowniczki.


Podsumowując, Bisu. Ognista Salamandra to kolejny dowód na to, że w naszym kraju nie brakuje zdolnych artystów, którzy zasługują na szczególną uwagę, a także jeden z nielicznych na naszym rynku tytułów, które w pełni wpisują się w fantastykę. To naprawdę obiecujący komiks, w którym nie brakuje wyjątkowych bohaterów, w tym także półgłówków, prostego humoru oraz nakręcającego wszystko motywu mitologicznego. Uważam więc, że jest to komiks wart zainteresowania czytelników i osobiście mam zamiar śledzić jego kontynuację, jak również nadrobić zaległości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz