Tytuł: Bisu. Ognista Salamandra
Autor: Dorota Kuśnierz
Tom: 4
Wydawnictwo: Yumegari
Liczba stron: 188
Ocena: =5/6
Tilli, uprowadzona córka wodza
wikingów, została wyswobodzona z rąk swojego niedawnego męża,
króla trolli i teraz wraz z grupą krasnoludów oraz pozostającym
pod postacią salamandry Bisu musi wrócić w rodzinne strony. Nic
nie stoi jednak na przeszkodzie, by ta wesoła, zwycięska kompania
po drodze zatrzymała się choć na chwilę w krasnoludzkiej kopalni
Nidavellir, gdzie młoda dziewczyna będzie mogła zdjąć z palca
niechcianą obrączkę ślubną. Przy okazji, Bisu nie odmówi sobie
przyjemności podrażnienia się ze swoimi kompanami, w czym pomoże
mu między innymi niezbyt chwalebna historia pięknego naszyjnika
bogini Freyi, który chłopak tak usilnie stara się skompletować.
Los bywa jednak przewrotny, toteż stosunkowo niedługi pobyt w
Nidavellir niesie za sobą wiele rewelacji dla bohaterów, których
przyszłość nabiera mroczniejszych barw i z każdą chwilą okazuje
się bardziej niebezpieczna.
Nordycka mitologia to źródło
niegasnącego natchnienia dla wielu twórców, którzy odważnie
sięgają do tego barwnego świata fantastycznych istot, walecznych
bogów i krwawego końca świata. Jednych fascynują te żywe kolory
różnorodności, innych pociąga mrok toczonej odwiecznie walki. A
ku której stronie skłania się Dorota Kuśnierz w czwartym tomie
swojego komiksu Bisu. Ognista Salamandra? Myślę, że
odpowiedź jest całkiem oczywista, jako że autorka sięga przede
wszystkim do bogactwa mitologicznych istot, które stanowią jedną z
najważniejszych części odmalowanego przez nią świata. To także
oni – krasnoludy, trolle, wikingowie, ognista salamandra na
usługach bogini Freyi – silnie splatają ten komiks z fantastyką.
Niewątpliwie w tym temacie swoje trzy grosze mogłaby dorzucić
również sceneria rozgrywających się wydarzeń, bo czym byłyby
krasnoludy bez kopalni. Element ten jest oczywisty, ale warto o nim
wspomnieć, ponieważ autorka stara się nakreślić swój Nidavellir
dbając o charakterystyczne dla niego „kopalniane” szczegóły,
co pozwala czytelnikowi z jeszcze większą dokładnością poznać
świat przedstawiony komiksu.
Nie skłamię ani nie przesadzę, jeśli
napiszę, że Bisu. Ognista Salamandra to kopalnia
interesujących, zabawnych i nade wszystko barwnych bohaterów,
którzy szybko zjednują sobie czytelnika. Każdy z nich ma w sobie
coś szczególnego, co czyni go wyjątkowym, jak chociażby kąśliwość
Bisu, niewinność Tilli, zagubienie Alva czy porywczość i miłosna
słabość Dallaka. Te drobne elementy przybliżają nam wnętrze
postaci tej historii, a w szczególności czwartego tomu. Ich istotną
cechą jest również przynależność rasowa i towarzysząca temu
różnorodność fizyczna, która zwiększa charakterystyczność
każdego z bohaterów, dzięki czemu łatwiej zapadają w pamięć i
nie sposób ich ze sobą pomylić. Ostatnim elementem, a zarazem
dopełnieniem trójwymiaru, w jakim autorka przedstawia swoje
postaci, są przeszłość, teraźniejszość oraz przyszłość. To
one pozwalają na obserwowanie wydarzeń naznaczających życie
bohaterów w większym lub mniejszym stopniu, co stanowi dobry
fundament pod ewentualny rozwój wewnętrzny postaci w kolejnych
tomach. To także one nakreślają w tej części mitologiczne
odniesienia, jako że bogowie nie odgrywają tutaj bezpośredniej
roli. Tym samym można powiedzieć, iż Dorota Kuśnierz tworzy
swoich bohaterów na kilku płaszczyznach, które nachodząc na
siebie tworzą każdą indywidualną postać z osobna.
Jeśli zaś chodzi o akcję tego tomu,
należy przyznać, że jest jej stosunkowo niewiele. Rozdziały noszą
znamiona osobnych historii, które wydają się być chwilą dla
nabrania oddechu między poprzednimi i nadchodzącymi wydarzeniami.
Krok po kroku pojawia się jakiś element, który może mieć
znaczenie w przyszłości, jednakże teraz jest tylko pojedynczą
złotą nicią pośrodku barwnej, ale jednak zwyczajnej tkaniny.
Przyznaję, że jest to pewien minusik, niemniej jednak, nie oznacza
to, że czytelnik nudzi się w tym tomie i tylko łowi ważniejsze
momenty. Autorka zadbała by spokój tej części wypełnił humor
towarzyszący nieodłącznie spięciom pomiędzy Bisu i Dallakiem
oraz innym scenom komiksu. To jak weekendowe odwiedziny u rodziny –
grill, ploteczki, relaks przed kolejnym ciężkim tygodniem pracy. A
wspomnę, iż ten „ciężki tydzień” zostaje zapowiedziany już
w tym tomie!
Na zakończenie, wiele dobrego można
powiedzieć o szacie graficznej Bisu. Przede wszystkim,
komiks jest doskonale stylizowany na mangę, co widać już na
pierwszy rzut oka, dzięki czemu czytelnik naprawdę ma pełną
świadomość, jak wiele pracy i wysiłku Dorota Kuśnierz musiała
włożyć w stworzenie pełnego tomiku. Co więcej, autorka w żadnym
razie nie idzie na łatwiznę i stara się możliwie najczęściej
tworzyć tła dla poszczególnych kadrów, jak również nie ucieka
przed szczegółami scenerii, postaci, strojów. Jej kreska jest
staranna, ale nie wyidealizowana, dzięki czemu naprawdę doskonale
wpasowuje się w konwencję shounen oraz fantasy. Wszystko to
sprawia, że Bisu czyta się z przyjemnością i
naprawdę można zapomnieć, że jest to dzieło naszej rodzimej
rysowniczki.
Podsumowując, Bisu. Ognista
Salamandra to kolejny dowód na to, że w naszym kraju nie
brakuje zdolnych artystów, którzy zasługują na szczególną
uwagę, a także jeden z nielicznych na naszym rynku tytułów, które
w pełni wpisują się w fantastykę. To naprawdę obiecujący
komiks, w którym nie brakuje wyjątkowych bohaterów, w tym także
półgłówków, prostego humoru oraz nakręcającego wszystko motywu
mitologicznego. Uważam więc, że jest to komiks wart
zainteresowania czytelników i osobiście mam zamiar śledzić jego
kontynuację, jak również nadrobić zaległości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz