Tytuł: Czerwona Nić Przeznaczenia
Podtytuł: Legenda o ośmiu Psach Satomi
Tytuł alternatywny: Futari no Akai Enishi Satomi Hakkenden Hachitama no Ki
Autor: Nekono Anyo (ilustracje), QuinRose (scenariusz)
Tom: 1 (całość)
Wydawnictwo: Taiga
Liczba stron: 168
Ocena: -5/6
Pamiętacie Makbeta i jego trzy wiedźmy? Perseusza i trzy Graje? Poznajcie więc kolejną koszmarną trójcę, w której skład wchodzi pokrętna bestia Los, prawdziwa maszkara Przeznaczenie oraz ślepa, niema Przyszłość. Te trzy siły wiedzą, jak utrudnić człowiekowi życie, wywrócić świat do góry nogami, spleść nieszczęście ze szczęściem. Przekonajcie się, w jaki sposób zdołały wpłynąć na spokojną codzienność bohaterki „Czerwonej Nici Przeznaczenia” i innych, którym dobrały się do skóry. Przygoda już czeka. Wystarczy tylko wyjść jej naprzeciw.
Wychowywana „w męskim stroju” Shinano miała wszystko, czego tylko mogła potrzebować – przyjaciół, rodzinę, dach nad głową, prawdziwy dom. Niestety za jednym zamachem straciła wszystko, co było jej naprawdę drogie, a w zamian los ofiarował jej należący niegdyś do ojca magiczny miecz, perłę ze znakiem posłuszeństwa, znamię w kształcie piwonii oraz tułaczy tryb życia. Okazuje się jednak, że osób takich jak ona jest więcej, zaś razem tworzą grupę o nazwie Hakkenshi – Ośmiu Psich Wojowników. Każde z nich ma swój własny cel, swoje powinności, jednakże ich ścieżki bezustannie wiodą w podobnym kierunku, co sprawia, że odbywają wspólną podróż ku przeznaczeniu i wspierają się nawzajem. Co więcej, między Shinano a jednym z jej towarzyszy rozkwita uczucie, które sprawi dziewczynie niemało problemów, ponieważ magiczny miecz najwyraźniej ma w sobie coś z żywej istoty i zdecydowanie nie chce by jego właścicielka wdawała się w rozpraszające umysł i serce romanse. Czy młoda wojowniczka jest w stanie pozostać wierną drodze magicznego miecza, a jednocześnie być szczęśliwą, jak pragnął tego jej ojciec?
„Czerwona Nić Przeznaczenia” to niewielka, jednotomowa manga na podstawie gry, która naprawdę zasługuje na więcej, a więc na to by być serią. Jednym z powodów, dla których z przyjemnością widziałabym ten tytuł w większej liczbie części są stosunkowo liczni bohaterowie. Różnorodni, interesujący i nierzadko czarujący, niektórzy posiadają bogatą przeszłość i dążą do swoich indywidualnych celów. Krótko mówiąc, są naprawdę perfekcyjni. Z tego też powodu nieodżałowaną stratą jest dla mnie fakt, iż ich historie zostały w znacznym stopniu obcięte. Przeszłość niektórych z nich ograniczyła się do jednego zdania, jeszcze inni niestety jej nie posiadają. To samo tyczy się ich życiowych dążeń, które nie u każdego są jasno sprecyzowane. Nie oszukujmy się, nawet mangowa teraźniejszość nie traktuje ich jednakowo, gdyż jednych jest tu więcej, zaś innych jak na lekarstwo. Jest to niestety zrozumiałe, ponieważ w jednym tomie nie sposób zmieścić wszystkiego. Zresztą, nie zaprzeczę, że wielką sympatią darzę wszystkich pozytywnych bohaterów tej mangi, toteż nie narzekam na szczególne względy okazane głównej bohaterce, o której rzecz jasna wiemy najwięcej, oraz obiektowi jej romantycznych uczuć. Niemniej jednak, chciałabym aby równie szczegółowo potraktowano także inne postaci, które są tak ogromną zaletą „Czerwonej Nici Przeznaczenia”.
Poza bohaterami, na korzyść tego tytułu przemawia również sama historia, która niewątpliwie ma potencjał, ponieważ łączy w sobie elementy fantasy, w tym typowo azjatycką walkę za pomocą mnisich pieczęci, klasyczną i naznaczoną magią walkę na samurajskie miecze, popularną pośród japońskich legend zemstę, motyw grupy wybrańców i wątek romantyczny. Z powodzeniem możemy znaleźć tutaj także inne istotne elementy, które czynią fabułę mangi wartościową i interesującą, jak chociażby potrzebę chronienia przyjaciół czy pragnienie bliskości innej osoby. Wszystko to razem tworzy naprawdę ogrom możliwości i tematów, na które można położyć nacisk. Przyznaję, że należę do osób, które po prostu uwielbiają historie takie jak ta przedstawiona w „Czerwonej Nici Przeznaczenia” i dlatego nie mogę przeboleć tego, że mamy do czynienia z jednotomówką. Tyle do przedstawienia, a tak mało miejsca! No właśnie…
Kiedy ma się do zagospodarowania tylko 163 strony tomikowej historii, na pewno nie łatwo podjąć decyzję, co należy w niej umieścić, a co trzeba sobie podarować. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak trudne musiało to być w przypadku „Czerwonej Nici Przeznaczenia”, gdzie na uwagę zasługuje każdy szczegół. Niemniej jednak, wyboru dokonano, dzięki czemu w mandze przedstawiono gwałtowny, burzliwy feudalny świat, drogę ku zemście i przeznaczeniu oraz całkiem przyjemny romans. To właśnie ten ostatni z wymienionych przeze mnie elementów stanowi najbardziej rozwinięty wątek tomiku, ponieważ to wokół niego budowane jest wnętrze i psychika dwójki najważniejszych bohaterów. Zresztą, uczucie niemiłosiernie komplikuje życie Shinano, ponieważ dzieli jej świat na dwie części, z których obie mają być spełnieniem woli zmarłego ojca. Miłość okazuje się więc jednocześnie niezbędna i niepożądana, co wpływa na przedstawienie wewnętrznych dylematów bohaterki i zmusza ją do podejmowania niełatwych decyzji. Ot, temat rzeka zamknięty do spółki z innymi w zgrabnym, przyjemnym i wartym przeczytania tomie.
Co się zaś tyczy kreski, naprawdę może się podobać. Jest staranna i niezwykle miła dla oka, najważniejsze proporcje ludzkich postaci pozostają w pełni zachowane, zaś ich całokształt wpływa na atmosferę romansu z ładnymi dziewczętami i przystojnymi mężczyznami. Niemniej jednak, należy podkreślić, iż przedstawione w mandze sceny walki cechuje dynamizm i przejrzystość. Kolorystycznie w tomiku przeważa szarość i biel, co wpływa na klimat przedstawionej historii, w której między tematem romansu i humorem przetacza się powaga oraz dramat walki, zemsty i wewnętrznych rozterek. Można więc z powodzeniem powiedzieć, że kreska „Czerwonej Nici Przeznaczenia” jest emanacją tego, co znajdziemy wczytując się w tomik.
Mając na uwadze powyższe, zaliczam ten tytuł do mang wartych uwagi i bardzo przyjemnych, chociaż stanowczo zbyt krótkich. Podejrzewam, że pozycja podejdzie bardziej dziewczętom, ze względu na dominujący wątek romantyczny oraz kreskę, jednakże nie ma co zaciekle kręcić nosem, gdyż sceny walki i akcja stawiają „Czerwoną Nić Przeznaczenia” ponad zwykłym romansem. Przyznaję całkiem szczerze, że mi ta jednotomówka się podobała i jeśli tylko będę miała okazję, na pewno rzucę okiem również na odpowiadającą jej grę produkcji QuinRose.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz