Tytuł: Kuroko's Basket
Tytuł alternatywny: Kuroko no Basket
Autor: Fujimaki Tadatoshi
Tom: 1
Wszystkich tomów: 30
Stan aktualny (JP): seria zamknięta
Wszystkich tomów: 30
Stan aktualny (JP): seria zamknięta
Wydawnictwo: Waneko
Liczba stron: ??
Ocena: -6/6
Mały krok dla ludzkości, wielki
skok dla Polski:
Nie jest
tajemnicą, że polski rynek mangowy unikał tytułów sportowych jak
ognia i przez lata istnienia nie zdecydował się na wydanie żadnej
japońskiej sportówki, chociaż fanów tego gatunku nie brakowało.
Shounen i shojou przeplatały się ze sobą do
znudzenia, shounan-ai oraz yaoi pojawiły się by nagle
zniknąć i ponownie wejść na nasz rynek, ale sport w dalszym ciągu
pozostawał poza zasięgiem czytelników. W końcu świat usłyszał
o Kuroko no Basket, tłumy zapałały gorącą miłością
do mangi o koszykówce, zaś Waneko wyszło przed szereg polskich
wydawnictw odważnie odpowiadając na spragnione sportówek
nawoływania fanów. Mangowa nisza, poruszana nieśmiało polskimi
komiksami, w końcu została potraktowana poważnie przez jednego z
mangowych rekinów wydawniczych. Czy dzięki temu mur nieufności
wydawców do mangi sportowej runie? Miejmy taką nadzieję, ponieważ
wśród polskich fanów również znajdą się tacy, którzy za
sportówki będą całować pracowników wydawnictw po rękach.
Dobrze, przyznaję się, jestem jedną z takich osób i naprawdę
liczę na to, że na Kuroko's Basket polska przygoda ze
sportem się nie skończy.
Sneak peek:
Kiedy słońce wakacji kryje się za
horyzontem, drapieżnicy wychodzą ze swoich kryjówek by zapolować
na świeże mięso, które tchnie w szkolne kluby zainteresowań
trochę nowego życia. Liceum Seirin nie różni się pod tym
względem od innych placówek edukacyjnych, więc także i tutaj wraz
z rozpoczęciem nowego roku szkolnego, każdy nowy uczeń może czuć
się chodliwym towarem. W ten też sposób, drużyna koszykówki
liceum Seirin zaprasza w swoje szeregi grupkę pierwszaków, z
których dwójka zasługuje na szczególne zainteresowanie. Pierwszym
z nich jest Kagami Taiga, czyli nieoszlifowany diament, który swój
talent rozwijał na odległych amerykańskich boiskach, drugim zaś
Kuroko Tetsuya, tajemniczy szósty zawodnik legendarnego,
niezwyciężonego „pokolenia cudów” z gimnazjum Teikou. Co
takiego może zaoferować sobie nawzajem i swojej nowej drużynie
dwójka różnych od siebie jak ogień i woda chłopców? Okazuje
się, że naprawdę wiele.
A New Beginning:
Szkolne kluby zainteresowań to coś,
czego w naszym kraju ze świecą szukać, toteż nie zawsze potrafimy
pojąć, z czym wiążą się podobne przedsięwzięcia, jeśli nie
stanowimy części czegoś podobnego w codziennym życiu. Jasne, jak
wszędzie, tak i w Japonii, dla jednych będzie to zwyczajna zapchaj
dziura w podziale godzin, dla innych szansa na rozwijanie
zainteresowań lub spełnianie marzeń. W przypadku klubów
sportowych sytuacja z pewnością jest poważniejsza, jako że w grę
wchodzi rywalizacja na szczeblu regionalnym czy nawet krajowym, ale
nie uprzedzajmy faktów. Na podobne rozważania mamy jeszcze czas,
ponieważ w pierwszym tomie Kuroko's Basket na pierwszy
plan wysuwa się motyw nowego początku, który dotyczy zarówno
dwójki głównych bohaterów, jak i innych członków drużyny
koszykówki liceum Seirin. Zresztą, już sam tytuł tego tomu
właśnie na to wskazuje. „Jestem Kuroko” to formuła,
którą można wygłosić przedstawiając się, a więc rozpoczynając
nową znajomość, a przecież nasza dwójka właśnie rozpoczęła
liceum, zapisała się do klubu koszykówki, rozegra swój pierwszy
mecz, który będzie wizytówką tej nowej, wzbogaconej drużyny. Jak
więc sami widzicie, w tej części wszystko dopiero się rozpoczyna
i przypomina nam o tym nawet w szczegółach.
Nie tak do końca konwencjonalni:
Zanim poznacie historię kryjącą się
pod tytułem Kuroko's Basket zapewne zaczniecie
zastanawiać się nad tym, czym ten konkretny tytuł może różnić
się od wielu innych. Na pierwszy rzut oka nie mamy przecież do
czynienia z niczym szczególnym: nastolatek zaczyna naukę w liceum,
zapisuje się do klubu, ugania się za piłką wraz z grupką innych
spoconych facetów – wielkie rzeczy. Wystarczy jednak, że
zaczniemy czytać i poznawać bohaterów, a od razu zauważamy
potencjał tego tytułu. Już sam Kuroko jest przecież osobnikiem
szczególnym, ponieważ na ogół w mangach mając do czynienia z
kimś cichym i niezauważalnym jesteśmy skazani na wstydliwą
fajtłapę, zaś tutaj trafiamy na szczerego i gotowego rzucić
wyzwanie chłopaka, który potrafi w pełni wykorzystać swoją
„bezpłciowość”. Dalej wystarczy skupić uwagę na pani trener,
która z całą pewnością nie należy do przeciętnych, nie tylko
za sprawą wieku, ale również dzięki wyjątkowym umiejętnościom
oceny ludzkiej sylwetki, a i charakterek ma naprawdę fantastyczny.
Również inne postaci mają w sobie coś, czego byśmy się po nich
nie spodziewali. Wymienić można Kagamiego czy Kise, gdzie ten
pierwszy zgrywając zawadiakę i indywidualistę okazuje się otwarty
na innych, zaś ten drugi jak na utalentowanego przystojniaka jest
strasznym młotkiem z kompleksem Kuroko – jakkolwiek dziwacznie to
brzmi. Mając więc do czynienia z tak interesującymi i pod pewnymi
względami niekonwencjonalnymi bohaterami, możemy spodziewać się
czegoś wyjątkowego również po historii, która dopiero rozwija
skrzydła.
Światło i cień:
Zostając nadal w kontekście
niekonwencjonalności, wróćmy ponownie do naszej dwójki bohaterów,
którzy w tym tomie niezaprzeczalnie grają pierwsze skrzypce. Czego
spodziewalibyście się po tytułowym bohaterze serii sportowej?
Raczej nie tego, czym zaskakuje nas Kuroko. Prawdę mówiąc, możemy
nawet wahać się, czy aby na pewno jest on w tej mandze postacią
najważniejszą. Myślę, że to istotne, jeśli weźmiemy pod uwagę
fakt, że na boisku nasz nierzucający się w oczy zawodnik nie jest
światłem, jak wszyscy główni bohaterowie dowolnych serii (nie
tylko mangowych), ale cieniem, który staje się wyraźniejszy im
mocniejsze jest światło. Tym samym, Kuroko nie stoi w pierwszej
linii, ale kryje się z tyłu, niczym szara eminencja rozdzielająca
piłki i mogąca zdecydować o wyniku meczu. Jak widać, podobnie
sprawa może mieć się z całym pierwszym tomem mangi, skoro nasz
tytułowy bohater nie do końca wydaje się być panem i władcą
tych stroniczek. To kolejny dowód na to, że Kuroko's Basket
jest mangą przemyślaną, o której wartości świadczą właśnie
te niby to drobne, a jednak naprawdę istotne szczegóły nadające
całości wyjątkowości.
„Kolorowe kredki...”:
Ocena
szaty graficznej Kuroko's Basket
to dla mnie nie lada wyzwanie, ponieważ z tą mangą mam do
czynienia pierwszy raz i przyznam się bez bicia, że spodziewałam
się katastrofy, której nie doświadczyłam. Obwoluta nie jest
idealna, to prawda, ale im dłużej na nią patrzę, tym szybciej się
do niej przyzwyczajam. Zresztą, wewnątrz manga prezentuje się
wcale nie najgorzej, jako że kreska autora wymaga wprawdzie
dopracowania, jednakże nie jest katastrofalna. Tak, naprawdę tak
myślę i mam świadomość tego, że Kuroko przypomina Goluma z tymi
swoimi wielkimi oczyma, więc w trosce o moje biedne serce nie
chciałabym zobaczyć go nad sobą w środku nocy. Kontynuując
jednak przerwany wątek, linie tła i postaci są delikatne, cienkie,
naprawdę staranne, co sprawia, iż kreska ta pasują bardziej do
kobiety niż mężczyzny. Wierzcie mi, gdybym po rysunku miała
ocenić płeć mangaki, w przypadku Kuroko's
Basket stawiałabym
na kobietę, czym zapewne obudziłabym w Tadatoshim Fujimace chęć
mordu i rządzę krwi. Mając to wszystko na uwadze, kresce autora
daję zielone światło, ponieważ nie jest perfekcyjna, ale jest
dobra.
W kilku słowach:
Kuroko's Basket jest
tytułem wyjątkowym, którym warto zainteresować się z naprawdę
wielu powodów. Przede wszystkim, jest pierwszym przedstawicielem
swojego gatunku na naszym rynku – ot, takie rzadkie zwierzątko,
które każdy może mieć w domu. Ponadto, oferuje czytelnikowi gamę
interesujących i łatwych do pokochania postaci, które
niejednokrotnie muszą odnaleźć się w zabawnych sytuacjach, a tych
w tomiku nie brakuje. Zresztą, ten tytuł pokochały miliony, a to
chyba najlepsza rekomendacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz