Tytuł: Demon Grzechu
Podtytuł: Tsumitsuki
Autor: Hiro Kiyohara
Tom: 1 (całość)
Seria: Jednotomówki Waneko
Wydawnictwo: Waneko
Liczba stron: 196
Ocena: 5/6
Hiro Kiyohary nie trzeba chyba nikomu
przedstawiać. Znany polskiemu czytelnikowi z serii Another,
ponownie zagościł na naszym rynku. Tym razem wzbudza niepokój i
podnosi poziom adrenaliny we krwi mangą Demon Grzechu –
Tsumitsuki, która zdobywa
serca licznych czytelników. Jak myślicie, co może kryć się za
popularnością tego tytułu? Ja mam już na ten temat swoją opinię,
więc pozwólcie, że się z Wami nią podzielę.
Jakże łatwo jest wpuścić do swojego
ciała demona, który ucztując na nas od środka, będzie
jednocześnie wił gniazdo z naszej zewnętrznej powłoki. Wystarczy
być grzesznikiem lub odczuwać wyrzuty sumienia, by otworzyć bramę
dla wiecznie spragnionych i wygłodniałych tsumitsuki. Demon zalęga
się niepostrzeżenie i rozpoczyna ucztę na nieświadomym niczego
człowieku. Los jest nieubłagany, gdyż nie ma sposobu na pozbycie
się pasożyta, który w pewnej chwili przejmuje pełną kontrolę
nad wyżartym wewnętrznie ciałem. I wtedy rozpoczyna się krwawy
taniec śmierci, w trakcie którego ludzie są tylko zwierzyną
zapewniającą chwilową rozrywkę. Jest jednak ktoś, kto posiada
moc pozwalającą na walkę z tsumitsuki, kto jest w stanie je
wyśledzić i zabić. Tak się jednak składa, że i on ma swoje
mroczne sekrety.
Nie ulega wątpliwości, że podczas
lektury Demona Grzechu – Tsumitsuki czytelnik silnie
odczuwa obecną w mandze aurę japońskiego folkloru. Chociaż nie
mamy do czynienia z tytułem opartym na prawdziwej legendzie, objawia
się ona nie tylko w tradycyjnej świątyni czy motywie opętujących
ludzi demonów, ale znajduje ujście także w postaci tajemniczego
chłopaka zabijającego tsumitsuki oraz jego czworonożnego
towarzysza, którego mamy okazję poznać trochę później.
Wspominam o tym nie bez powodu, ponieważ należę do osób, które
cenią sobie wszelkie odniesienia zarówno do dawnych, jak i do
współczesnych wierzeń, zaś horrory budowane na takim fundamencie
zaliczam do najciekawszych i najbardziej wartościowych. W końcu
tytuł z dreszczykiem powinny znajdować się na granicy między
prawdą a fikcją, co pozwala odbiorcy na chwilę wahania,
zastanowienia i walki zdrowego rozsądku z przesądnością. Manga
Hiro Kiyohary w pewnym stopniu nam to umożliwia, co jest jej
niepodważalną zaletą, bo choć od początku do końca stanowi
czystą fikcję, to ukazuje wierzenia do tego stopnia prawdopodobne,
że naprawdę działające na wyobraźnię.
Recenzowana przeze mnie manga posiada
jeszcze jeden ogromny atut, a jest nim psychologiczny ciężar
prezentowanych przez autora historii, który dotyka nie tylko
postaci, ale także samego czytelnika. Skupiając się przede
wszystkim na wyrzutach sumienia, Hiro Kiyohara otworzył demonom
drogę do niemal każdego serca słabego, wrażliwego człowieka.
Myślę, że ten fakt naprawdę porusza w nas jakąś strunę
niepokoju, ponieważ nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że
jakiś problem dręczy nas i drąży od środka wymykając się
świadomości, a już to wystarczy aby w cieniu sumienia zalągł się
tsumitsuki. Niemniej jednak, demony potrafią prześlizgnąć się do
wnętrza człowieka nie tylko szeroko otwartymi drzwiami poczucia
winy, ale także dziurką od klucza jaką są grzechy, nawet te
stosunkowo niewielkie jak zazdrość lub złość. Krótko mówiąc,
autor chciał byśmy mieli świadomość tego, iż nikt nie może być
do końca pewny, że nie stanie się kolejnym żywicielem
demonicznego pasożyta, którego nie sposób się pozbyć. A może
wewnątrz kogoś z nas już coś się zalęgło...?
Na koniec na pewno warto podkreślić
także fakt, iż mimo epizodycznej treści, manga tworzy pewną
zamkniętą całość, a to za sprawą historii przedstawionych na
początku oraz nieomal na samym końcu tomiku. Nie jest to bynajmniej
kaprys autora, ani też pusta ciekawostka, ale zabieg zastosowany
rozmyślnie, który ma na celu nie tylko zgrabne zamknięcie
historii, ale także jej chronologiczne ułożenie. Tak się składa,
że wydarzenia tych dwóch rozdziałów dzieli czas potrzebny
demonowi na pełny rozwój oraz przejęcie kontroli nad ciałem, a
przecież tsumitsuki nie siedzą z założonymi rękoma, ale
bezustannie szukają ofiar, co zmusza walczącego z nimi bohatera do
działania. Czytelnik towarzyszy więc tajemniczemu chłopakowi w
jego misji i tak jak on, staje się częścią różnych ludzkich
dramatów, aż do chwili, kiedy przedstawione w mandze koło wydarzeń
zaczyna się zamykać. W ten też sposób, autor buduje klimat niemal
antycznej tragedii, w której pierwsze skrzypce gra nieubłagany i
niezmienny los, za nic mający ludzkie starania i chęć zmiany
przeznaczenia.
Jak do tej pory, nie miałam jeszcze
okazji pisać o kresce Hiro Kiyohary, toteż teraz mogę nadgonić tę
zaległość. Pierwszym, co rzuca się w oczy już na wstępie, są
staranność i delikatność z jakimi autor tworzy swoją mangę. Nie
stroni od rysowania tła, ale jednocześnie nie zasypuje nim stron,
zachowując równowagę między nastrojem poszczególnych kadrów a
ich wypełnieniem, co oddaje także za pomocą bieli i czerni.
Ponadto, kreślone przez niego kontury postaci są bardzo cienkie,
ale niepozbawione płynności, dzięki czemu wychodzący spod jego
ręki ludzie są wyraźni i urodziwi. Ogólnie rzecz ujmując,
warsztat Hiro Kiyohary jest naprawdę miły dla oka, co stanowi
dodatkowy atut tej mangi.
Podsumowując, Demon Grzechu –
Tsumitsuki to
tytuł naprawdę dobry i przeznaczony nie tylko dla osób
zainteresowanych mrocznymi, paranormalnymi historiami, ale także dla
czytelników lubujących się w mangach dla dojrzalszego odbiorcy.
Jest to także pozycja idealna dla tych, którzy do tej pory nie
mieli styczności z Hiro Kiyoharą, ponieważ pozwala każdemu z nas
indywidualnie ocenić możliwości autora, jego warsztat i sposób
prowadzenia fabuły. Krótko mówiąc, tę mangę po prostu warto
przeczytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz