środa, 29 lipca 2015

Demon Grzechu - Tsumitsuki - Hiro Kiyohara





Tytuł: Demon Grzechu
Podtytuł: Tsumitsuki
Autor: Hiro Kiyohara
Tom: 1 (całość)
Seria: Jednotomówki Waneko
Wydawnictwo: Waneko
Liczba stron: 196
Ocena: 5/6





Hiro Kiyohary nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Znany polskiemu czytelnikowi z serii Another, ponownie zagościł na naszym rynku. Tym razem wzbudza niepokój i podnosi poziom adrenaliny we krwi mangą Demon Grzechu – Tsumitsuki, która zdobywa serca licznych czytelników. Jak myślicie, co może kryć się za popularnością tego tytułu? Ja mam już na ten temat swoją opinię, więc pozwólcie, że się z Wami nią podzielę.

Jakże łatwo jest wpuścić do swojego ciała demona, który ucztując na nas od środka, będzie jednocześnie wił gniazdo z naszej zewnętrznej powłoki. Wystarczy być grzesznikiem lub odczuwać wyrzuty sumienia, by otworzyć bramę dla wiecznie spragnionych i wygłodniałych tsumitsuki. Demon zalęga się niepostrzeżenie i rozpoczyna ucztę na nieświadomym niczego człowieku. Los jest nieubłagany, gdyż nie ma sposobu na pozbycie się pasożyta, który w pewnej chwili przejmuje pełną kontrolę nad wyżartym wewnętrznie ciałem. I wtedy rozpoczyna się krwawy taniec śmierci, w trakcie którego ludzie są tylko zwierzyną zapewniającą chwilową rozrywkę. Jest jednak ktoś, kto posiada moc pozwalającą na walkę z tsumitsuki, kto jest w stanie je wyśledzić i zabić. Tak się jednak składa, że i on ma swoje mroczne sekrety.

Nie ulega wątpliwości, że podczas lektury Demona Grzechu – Tsumitsuki czytelnik silnie odczuwa obecną w mandze aurę japońskiego folkloru. Chociaż nie mamy do czynienia z tytułem opartym na prawdziwej legendzie, objawia się ona nie tylko w tradycyjnej świątyni czy motywie opętujących ludzi demonów, ale znajduje ujście także w postaci tajemniczego chłopaka zabijającego tsumitsuki oraz jego czworonożnego towarzysza, którego mamy okazję poznać trochę później. Wspominam o tym nie bez powodu, ponieważ należę do osób, które cenią sobie wszelkie odniesienia zarówno do dawnych, jak i do współczesnych wierzeń, zaś horrory budowane na takim fundamencie zaliczam do najciekawszych i najbardziej wartościowych. W końcu tytuł z dreszczykiem powinny znajdować się na granicy między prawdą a fikcją, co pozwala odbiorcy na chwilę wahania, zastanowienia i walki zdrowego rozsądku z przesądnością. Manga Hiro Kiyohary w pewnym stopniu nam to umożliwia, co jest jej niepodważalną zaletą, bo choć od początku do końca stanowi czystą fikcję, to ukazuje wierzenia do tego stopnia prawdopodobne, że naprawdę działające na wyobraźnię.


Recenzowana przeze mnie manga posiada jeszcze jeden ogromny atut, a jest nim psychologiczny ciężar prezentowanych przez autora historii, który dotyka nie tylko postaci, ale także samego czytelnika. Skupiając się przede wszystkim na wyrzutach sumienia, Hiro Kiyohara otworzył demonom drogę do niemal każdego serca słabego, wrażliwego człowieka. Myślę, że ten fakt naprawdę porusza w nas jakąś strunę niepokoju, ponieważ nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że jakiś problem dręczy nas i drąży od środka wymykając się świadomości, a już to wystarczy aby w cieniu sumienia zalągł się tsumitsuki. Niemniej jednak, demony potrafią prześlizgnąć się do wnętrza człowieka nie tylko szeroko otwartymi drzwiami poczucia winy, ale także dziurką od klucza jaką są grzechy, nawet te stosunkowo niewielkie jak zazdrość lub złość. Krótko mówiąc, autor chciał byśmy mieli świadomość tego, iż nikt nie może być do końca pewny, że nie stanie się kolejnym żywicielem demonicznego pasożyta, którego nie sposób się pozbyć. A może wewnątrz kogoś z nas już coś się zalęgło...?

Na koniec na pewno warto podkreślić także fakt, iż mimo epizodycznej treści, manga tworzy pewną zamkniętą całość, a to za sprawą historii przedstawionych na początku oraz nieomal na samym końcu tomiku. Nie jest to bynajmniej kaprys autora, ani też pusta ciekawostka, ale zabieg zastosowany rozmyślnie, który ma na celu nie tylko zgrabne zamknięcie historii, ale także jej chronologiczne ułożenie. Tak się składa, że wydarzenia tych dwóch rozdziałów dzieli czas potrzebny demonowi na pełny rozwój oraz przejęcie kontroli nad ciałem, a przecież tsumitsuki nie siedzą z założonymi rękoma, ale bezustannie szukają ofiar, co zmusza walczącego z nimi bohatera do działania. Czytelnik towarzyszy więc tajemniczemu chłopakowi w jego misji i tak jak on, staje się częścią różnych ludzkich dramatów, aż do chwili, kiedy przedstawione w mandze koło wydarzeń zaczyna się zamykać. W ten też sposób, autor buduje klimat niemal antycznej tragedii, w której pierwsze skrzypce gra nieubłagany i niezmienny los, za nic mający ludzkie starania i chęć zmiany przeznaczenia.


Jak do tej pory, nie miałam jeszcze okazji pisać o kresce Hiro Kiyohary, toteż teraz mogę nadgonić tę zaległość. Pierwszym, co rzuca się w oczy już na wstępie, są staranność i delikatność z jakimi autor tworzy swoją mangę. Nie stroni od rysowania tła, ale jednocześnie nie zasypuje nim stron, zachowując równowagę między nastrojem poszczególnych kadrów a ich wypełnieniem, co oddaje także za pomocą bieli i czerni. Ponadto, kreślone przez niego kontury postaci są bardzo cienkie, ale niepozbawione płynności, dzięki czemu wychodzący spod jego ręki ludzie są wyraźni i urodziwi. Ogólnie rzecz ujmując, warsztat Hiro Kiyohary jest naprawdę miły dla oka, co stanowi dodatkowy atut tej mangi.

Podsumowując, Demon Grzechu – Tsumitsuki to tytuł naprawdę dobry i przeznaczony nie tylko dla osób zainteresowanych mrocznymi, paranormalnymi historiami, ale także dla czytelników lubujących się w mangach dla dojrzalszego odbiorcy. Jest to także pozycja idealna dla tych, którzy do tej pory nie mieli styczności z Hiro Kiyoharą, ponieważ pozwala każdemu z nas indywidualnie ocenić możliwości autora, jego warsztat i sposób prowadzenia fabuły. Krótko mówiąc, tę mangę po prostu warto przeczytać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz