środa, 11 marca 2015

Durarara!! tom 1 - Ryohgo Narita, Akiyo Satorigi





Tytuł: Durarara!!
Autor: Ryohgo Narita (scenariusz), Akiyo Satorigi (ilustracje)
Tom: 1
Wszystkich tomów: 4
Stan aktualny (JP): seria zakończona
Wydawnictwo: Waneko
Liczba stron: 178
Ocena: =5/5





Tytułem wstępu:
Kiedy przed kilkoma laty oglądałam Durarara!! miałam mieszane uczucia. Moi znajomi oszaleli na punkcie anime, a ja zwyczajnie nie mogłam zrozumieć, co tak bardzo ich w tym fascynuje. A jednak oglądałam dalej, do samego końca. Właśnie to skłoniło mnie by powrócić do tego tytułu i przyjrzeć się jego innej odsłonie – mandze. Myślę, że było to naprawdę dobre posunięcie, ponieważ po tych wszystkich latach zaczęłam dostrzegać to, co wtedy zwyczajnie mi umykało bądź było poza moim zasięgiem. Jest zbyt wcześnie by ocenić mój stosunek do tego tytułu, ale na pewno spojrzałam na Durarara!! z zupełnie innej perspektywy.

Sneak peek:
Pochodzący z niewielkiej mieściny Ryugamine Mikado przyjeżdża do Tokio by rozpocząć naukę w liceum. Jego przewodnikiem po mieście jest przyjaciel z dzieciństwa, Kida Masaomi, i to właśnie dzięki niemu Mikado małymi kroczkami poznaje zupełnie mu obcy świat wielkiej metropolii. Podniecony wizją przygody i początkowo przestraszony, zaczyna stawiać pierwsze kroki na drodze ku czemuś nowemu, poznaje miasto, ludzi, których należy unikać oraz tych, z którymi warto się trzymać. Nawet miejska legenda – czarny motor – omal nie rozjeżdża go na pasach, co stanowi dla nastolatka niejaką atrakcję i powód do dumy. Tymczasem miasto i jego mieszkańcy żyją własnym życiem, które pozostaje w bliskiej komitywie ze śmiercią. W końcu urodzić można się tylko w jeden sposób, ale umrzeć na tysiące.

Fabuła? Jaka fabuła?!
Kiedy myślę o Durarara!!, momentalnie zaczynam zastanawiać się nad tym, co tak naprawdę zostało tam ukazane, w jaki sposób i do czego zmierzają wszystkie te drobne wydarzenia, które składają się na tę historię. Czy tam naprawdę coś się dzieje? Czy możemy wyodrębnić jakąś realną fabułę? Odpowiedź wcale nie musi być twierdząca, jak pokazuje przykład Ulissesa Jamesa Joyce'a. Choć mamy do czynienia z mangą, która niewiele ma wspólnego z tą niecodzienną powieścią, to jednak skojarzenie nasuwa mi się samo. Ot, pozornie nudny tytuł podbija cały świat, a to oznacza, że ma w sobie coś innowacyjnego, wyjątkowego i najwyraźniej ciekawego. Przyznaję, że muszę się z tym zgodzić, chociaż nie nasuwa mi się żadne logiczne wyjaśnienie takiego stanu rzeczy. Gdzie tkwi ten magiczny magnes, który przyciąga czytelnika do tytułu tak charakterystycznego w swojej daleko rozwiniętej pasywności? Co tak naprawdę kryje w sobie Durarara!! jeśli nie jest to fabuła? Szukajmy dalej.


Wieśniak” w wielkim mieście:
Postać Mikado bez wątpienia stanowi element napędowy przedstawionej w tym tomie historii, jednakże jest on zaledwie pionkiem na ogromnej planszy niebezpiecznej, kipiącej życiem metropolii. Przedstawione w Durarara!! dzielnica Tokio Ikebukuro to pajęcza sieć, którą otaczają paskudne ośmionogi, gotowe w każdej chwili zaatakować nierozważną muchę. I to właśnie stanowi niejako esencję tego tomu – niebezpieczne miasto-pułapka, które ukrywa przed potencjalnymi ofiarami przyczajone drapieżniki gotowe zaatakować w najmniej spodziewanym momencie i w najdziwniejszy sposób. Nasza mucha doskonale zdaje sobie z tego sprawę i wydaje się być taka, jak każda zwyczajna osoba, która wyrwie się ze swojej wioski czy małego miasteczka by utonąć w zgiełku i anonimowości wielkiego miasta. Podniecenie i chęć przeżycia przygody mieszają się ze strachem przed czyhającymi wszędzie niebezpieczeństwami. Oto i jedna z niewątpliwych zalet tej serii – doprawione elementem paranormalnym miejskie życie oraz wyrwany z zatęchłej dziury spokojny nastolatek, który musi dopiero oswoić się z zasadami panującymi w tej ogromnej dżungli.

Ja z kasztana, ty z kasztana”, czyli bohaterowie:
Jedną z najmocniejszych stron mangi są bez wątpienia postaci, których różnorodność zauważamy już w tym tomie. Każda z nich ma w sobie coś wyjątkowego i niezwykle charakterystycznego, miejscami nawet szalonego. Najistotniejsze jest jednak to, że granica między dobrym i złym jest zatarta, co uniemożliwia jakąkolwiek sensowną ocenę bohaterów po tym kątem. Jeśli już mielibyśmy pokusić się o kryterium klasyfikacji to najpewniej posłużyłyby za nie poziom stwarzanego zagrożenia oraz stojąca za poszczególnymi czynami motywacja. Prawdę powiedziawszy, niewiele więcej możemy wycisnąć z tego pierwszego tomu, ponieważ nawet postaci już wprowadzone prezentują się mgliście i są zaledwie półprzezroczystymi duchami. Niemniej jednak, jedno przyznać trzeba. Wprowadzenie do historii mitologicznego jeźdźca bez głowy, dullahana, było interesującym posunięciem, na którego rozwinięcie na pewno warto czekać.

We're all mad here”:
Powiedzmy sobie prawdę, Durarara!! jest istną metaforą szaleństwa. Te dwa słowa są sobie tak bliskie, że tylko osoba nieznająca zupełnie tego tytułu mogłaby zastanawiać się o co właściwie chodzi. Bardzo wolno rozwijająca się historia o wątpliwej fabule, czasami ekstremalnie ekscentryczne postaci, pozbawione sensu tytuły poszczególnych rozdziałów („łał!”, „łałał!” itd.), samobójcy umawiający się na wspólne umieranie, miejska legenda robiąca za chłopca na posyłki... W tej mandze nic nie jest do końca normalne. Zresztą, czego innego spodziewać się po pozycji, która narzuca nam skojarzenie z Alicją w Karinie Czarów. Mała dziewczynka podąża za białym królikiem do jego norki i przenosi się do szalonego świata Krainy Czarów – Ryugamine Mikado idąc śladami swojego dawnego przyjaciela przenosi się do Tokio i trafia prosto na szaloną dzielnicę Ikebukuro.


Kolorowe kredki”:
Graficznie Durarara!! prezentuje się dobrze. Nie ma fajerwerków, ale także nasz zmysł estetyczny nie umiera boleśnie i w konwulsjach za każdym razem, kiedy patrzymy na ilustracje. Bohaterów charakteryzują zaokrąglone policzki, które dodają im odrobinę dziecięcego uroku, a niektórzy z nich mogą pochwalić się także długimi, naprawdę długimi, nogami, co zauważamy już na obwolucie, choć w tomiku zdecydowanie nie rzuca się to tak w oczy. Kreska sama w sobie jest stosunkowo prosta i wyważona w liczbie szczegółów, jak to zazwyczaj w tytułach shounen bywa, tak więc powodów do narzekań nie ma wielu.

Tak więc...:
[...]- Tu wszyscy jesteśmy szaleni. Ja jestem szalony, ty jesteś szalona.
- Skąd wiesz, że jestem szalona? - spytała Alicja.
- Musisz być. - powiedział Kot - Inaczej nie przyszłabyś tu. „
(Lewis Carroll, "Alicja w Krainie Czarów")


A Ty, drogi Czytelniku? Jesteś szalony? Sięgniesz po Durarara!!? Myślę, że powinieneś.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz