czwartek, 5 marca 2015

Nim rozkwitną kwiaty tom 1 - Shoko Hidaka





Tytuł: Nim rozkwitną kwiaty
Tytuł oryginalny: Hana wa Sakuka
Autor: Shoko Hidaka
Tom: 1
Wszystkich tomów: 6
Stan aktualny (JP): seria zakończona
Wydawnictwo: Yumegari
Liczba stron: 210
Ocena: 6/6






O tym, że „Nim rozkwitną kwiaty” to boys love nikomu przypominać nie trzeba, ponieważ takie wieści rozchodzą się szybko. Zapewne wiele osób już od dawna ma ten tytuł na swojej liście pozycji, którymi warto się zainteresować bądź które należy omijać wielkim łukiem. Niestety nie każdy pamięta, że preferencje seksualne bohaterów nie stanowią o walorach wybranej mangi. Tak jest z pewnością w przypadku tego tytułu, który przede wszystkim należy do grupy mang obyczajowych, określanych mianem okruchów życia, zaś wątek romantyczny zajmuje tu dopiero drugie miejsce. I to naprawdę warto zapamiętać.

Niemal czterdziestoletni Kazuaki Sakurai to przykład typowego pracoholika pozbawionego życia prywatnego. Cały swój czas poświęca agencji reklamowej, co zamyka go w ramach codziennej rutyny. Pewną odskocznią od tej nieustającej nudy okazuje się nieszczęśliwy wypadek, kiedy to przepracowany, zmęczony i humorzasty mężczyzna zderza się z aroganckim studentem. Efektem tego bliskiego spotkania jest nie tylko mokre ubranie, ale również zalane dokumenty niezbędne do pracy oraz bezcenny, trudno dostępny magazyn. Czyny studenta prześcigają myśli wściekłego mężczyzny i zanim ten ostatni w ogóle pojmie co się dzieje, już jest w domu nieznajomego, skąd zostaje ostentacyjnie wyproszony już z czystym, suchym ubraniem i nienaruszonym magazynem. Tych dwoje na pewno nie przypadło sobie do gustu, ale jak to już z losem bywa – lubi robić na złość, toteż Sakurai oraz bezczelny student, Youichi Minagawa, spotkają się jeszcze nie raz, w równie wojowniczych nastrojach.


Niemal każda manga ma w sobie coś szczególnego, co może wyróżniać ją na tle innych: kreskę, fabułę, bohaterów, świat przedstawiony, sposób ukazania miłości – wymieniać można w nieskończoność. Tym, co stanowi o sile „Nim rozkwitną kwiaty” jest wgląd w zwyczajne życie przeciętnych Japończyków, wokół którego Shoko Hidaka buduje swoją historię. Pozwalam sobie w tym miejscu na uogólnienie, choć myślę, że nie jest ono aż tak dalekie od prawdy. Zresztą, czytelnik jest świadkiem wydarzeń, które mogłyby mieć miejsce wszędzie, zaś ich bohaterów z powodzeniem możemy mijać każdego dnia w drodze do pracy, szkoły, na zakupy, ponieważ ten scenariusz nie jest zarezerwowany wyłącznie dla Japonii. Wracając do tematu, z perspektywy pracoholika przyglądamy się jego codzienności zawodowej, samotnym powrotom do domu, rutynie życia codziennego, a także nagłym zmianom, które zaczynają wywracać wszystko do góry nogami, by w końcu doprowadzić do zaskakujących wniosków. Widzimy, jak przypadek łączy ze sobą drogi dotąd obcych sobie ludzi, którzy nagle zaczynają mieć wpływ na nudną i powtarzającą się bezustannie codzienność innych. I to właśnie uważam za największy plus tego tytułu – życie usytuowane w samym centrum historii.


Kolejnym ogromnym atutem „Nim rozkwitną kwiaty” jest sposób, w jaki emocje i uczucia splatające się w jedno, choć wydają się sobie zaprzeczać. Shoko Hidaka dobrała je w sposób bardzo oryginalny, dostrzegła w nich zależności, które innym zdawały się umykać. Większość tytułów ukazuje wątek romantyczny zaczynający się od pierwszego spojrzenia bądź od niechęci, która przeradza się w coś odwrotnego w miarę bliższego poznania. W tej mandze, a przynajmniej w tym tomie, gwałtowne negatywne emocje są symptomami świadczącymi o głębokim zainteresowaniu drugą osobą. Zdenerwowanie, złość, wściekłość stanowią przeciwieństwo obojętności i właśnie one są dowodami uczucia, które trzeba w sobie odkryć. Można powiedzieć, że podniesiona adrenalina okazuje się afrodyzjakiem i kiedy serce zaczyna bić szybciej, nie jest już w stanie zwolnić. Przyznaję, że naprawdę podoba mi się ten sposób odkrywania namiętności, ponieważ wydobywa z bohaterów więcej, niż jakikolwiek inny.

Ten tom porusza również zagadnienia z pogranicza psychologii społecznej, a to dzięki wprowadzeniu do mangi tematu dziecka żyjącego w cieniu ojca. Mangaka przedstawia problem na przykładzie dwójki bohaterów, którzy w dzieciństwie stracili opiekunów. Z jednej strony widzimy chłopca będącego nieślubnym dzieckiem kochanki ojca, z drugiej zaś małolata, którego tata był przykładny, szanowany i utalentowany. Ci sami krewni traktują chłopców zupełnie inaczej, mają do nich inne podejście i różne względem nich wymagania. I tak, kiedy pierwszy jest raczej ignorowany stanowiąc kulę u nogi, drugiego otacza się opieką i troską. Myślę, że w tym wypadku istoty jest również fakt, iż na wszystko to patrzymy oczami osoby trzeciej, a dokładniej dziecka stojącego z boku, które rozumie zaistniałą sytuację i jest w stanie wszystkie te różnice w zachowaniu dorosłych wyłapać. Co wyrosło z tej trójki młodzieńców? Musicie przekonać się jednak sami sięgając po mangę, którą z całym przekonaniem Wam polecam.


Jak widać, „Nim rozkwitną kwiaty” to tytuł, o którym można napisać wiele dobrego i do tej listy plusów z czystym sercem zaliczam także kreskę, którą naprawdę uwielbiam. Delikatna, ale wyrazista, jasna i przejrzysta, bogata w szczegóły dokładnie tam, gdzie jest to niezbędne. Co więcej, dostrzeżemy tu troskę mangaki o zachowanie, w miarę możliwości, właściwych proporcji ludzkiego ciała. Bardzo istotny jest dla mnie również fakt, iż Shoko Hidaka potrafi oddać wiek swoich bohaterów w subtelny, ale wymowny sposób, co nie każdemu się udaje. Drobne zmarszczki, styl ubierania się, fryzura, a nawet postawa mają tu ogromne znaczenie, ponieważ pozwalają nam stworzyć pewną drabinę starszeństwa wśród pojawiających się w tym tomie postaci. Przyznaję, że mam do tego słabość, toteż manga trafiła prosto w mój gust estetyczny.

Podsumowując, „Nim rozkwitną kwiaty” to naprawdę wspaniała, pełnowartościowa obyczajówka, która oferuje czytelnikowi więcej, niż tylko przyjemną dla oka historię miłosną. Właśnie dlatego jestem przekonana, że manga ta z powodzeniem może spodobać się również osobom podchodzącym sceptycznie do tytułów z gatunku boys love. Co tu dużo mówić, ten tytuł jest po prostu fantastyczny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz